Na początku roku Ferrari dysponowało konkurencyjnym samochodem, dzięki któremu rzuciło wyzwanie Mercedesowi. Jednak po przerwie wakacyjnej szanse Sebastiana Vettela na tytuł mistrzowski prysły jak bańka mydlana. Niemiec popełnił szereg błędów, ale również model SF71H okazał się nie tak dobry jak na początku rywalizacji.
Inżynierowie w Maranello potrzebowali nieco czasu, aby zrozumieć, że w kłopoty wprawiły ich poprawki, jakie wprowadzili do maszyny w trakcie trwania sezonu.
- Nie zawsze byliśmy konkurencyjni. Pozytywne jest to, że wiemy już dlaczego. Mieliśmy kryzys, ale w Austin wróciliśmy do ustawień bazowych. Byliśmy na tyle odważni, aby to zrobić. I o to nam chodzi, aby pracownicy Ferrari nie bali się przyznać do błędu - powiedział Jock Clear, starszy inżynier Ferrari ds. osiągów.
Krok w tył pomógł Włochom w nawiązaniu ponownej rywalizacji z Mercedesem. Zwycięstwo w Grand Prix Stanów Zjednoczonych odniósł Kimi Raikkonen, zaś w Meksyku Sebastian Vettel był w stanie dojechać do mety przed Lewisem Hamiltonem. Nawet jeśli losy tytułu zostały już rozstrzygnięte, to jest to dobry prognostyk przed sezonem 2019.
- Wracamy do walki. Uczymy się na błędach. Myślę, że zrozumieliśmy, co poszło nie tak. Zwycięstwo w Austin i konkurencyjne tempo w Meksyku nam pomogły. To jest pozytywne - dodał Clear.
Nie oznacza to jednak, że zespół z Maranello zakończył testowanie nowych części. Podczas treningów w Brazylii kierowcy Ferrari sprawdzali podłogę, którą skonstruowano już z myślą o sezonie 2019. - W tym roku mieliśmy poprawki aerodynamiczne na każdy wyścig, były uzależnione od danego toru. To otwiera nam różne opcje i staramy się znaleźć najlepszą możliwą konfigurację. W Brazylii sprawdziliśmy i porównaliśmy dwie różne podłogi i przednie skrzydła - wyjaśnił Clear.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]