Na Interlagos Lewis Hamilton przejechał znaczną część dystansu z uszkodzonym silnikiem. Maszyna Brytyjczyka zaczęła się przegrzewać, a inżynierowie Mercedesa robili wszystko, aby 33-latek dojechał do mety. W tym celu maksymalnie skręcili obroty jednostki napędowej i zaczęli korzystać z oprogramowania awaryjnego.
Ekipa z Brackley ma już za sobą pierwszą analizę i nie ma pozytywnych wieści dla Hamiltona. Mercedes poinformował swojego kierowcę, że w silniku doszło "pewnych uszkodzeń".
Inżynierowie nie są jednak w stanie określić ich dokładnego stanu, póki nie sprawdzą dokładnie maszyny w fabryce. Wymiana jakichkolwiek podzespołów będzie się wiązać z karnym przesunięciem aktualnego mistrza na polach startowych.
- Już po pierwszym pit-stopie Lewisa zauważyliśmy dość poważny problem, którego naprawienie wymagało mnóstwa danych. I to z wielu źródeł. Wykonaliśmy ogromną pracę zespołową, będąc na łączach z fabryką. Wszystko po to, aby w ogóle dojechać do mety. Efekt jest taki, że w silniku doszło do poważnych uszkodzeń. Nie podjęliśmy jednak żadnych wiążących decyzji w kontekście Grand Prix Abu Zabi - powiedział James Vowles, główny strateg Mercedesa.
Hamilton ma ciągle do dyspozycji dwa silniki z początku sezonu, ale każdy z nich został wykorzystany w siedmiu wyścigach, więc mają one spory przebieg. Na dodatek są to jednostki napędowe w starszej specyfikacji, nieco słabsze od obecnej konstrukcji.
W tej sytuacji niewykluczone jest taktyczne podejście do sytuacji i skorzystanie z nowych elementów silnika. Wprawdzie będzie to oznaczać dla Hamiltona karę, ale będzie on dysponować maksymalną mocą na Yas Marina.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek: Wierzę, że coś mogę dać reprezentacji