Od sezonu 2020 Holandia ma wrócić do kalendarza Formuły 1. To efekt rosnącej popularności Maxa Verstappena. Dlatego też zarządcy toru Zandvoort są na ostatnim etapie rozmów z Liberty Media. Pieniądze na organizację wyścigu królowej motorsportu mieliby wyłożyć sponsorzy z Holandii.
To zła wiadomość dla Niemców, którzy od pewnego czasu mają problemy ze sfinansowaniem własnych zawodów. Wprawdzie w przyszłym roku najszybsi kierowcy świata pojawią się na Hockenheim, ale nie wiadomo jaka będzie przyszłość Grand Prix Niemiec.
Zarządcy niemieckiego obiektu nie boją się jednak rywalizacji z Holendrami. - Hockenheim to wyjątkowy tor. Myślę, że wielu Holendrów pojedzie na oba wyścigi - powiedział Jorn Teske, odpowiedzialny za marketing w firmie będącej właściciel Hockenheim.
Teske sądzi, że zainteresowanie Grand Prix Holandii bardzo szybko zmaleje. - Na początku wiele osób zdecyduje się jechać na ten wyścig, bo jego pierwsza edycja i powrót do F1 po wielu latach będą wyjątkowe. Jednak na dłuższą metę ten efekt znika. Wystarczy spojrzeć na Austrię, gdzie z roku na rok jest gorzej pod tym względem - dodał.
Niemiec uważa też za nierozsądne planowanie przyszłości wyścigu w oparciu o Verstappena. - To niebezpieczne, jeśli sukces imprezy zależy od jednego kierowcy - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd