W ostatnich latach w Formule 1 doszło do sporych podziałów. W najwyższej lidze grają trzy zespoły - Mercedes, Ferrari i Red Bull Racing. Reszta ekip nie ma szans na nawiązanie walki z potentatami. Widać to po statystykach. Przedstawiciele mniejszych teamów zdobyli tylko dwa podia w ciągu dwóch ostatnich sezonów.
Co więcej, pomiędzy trzecim w stawce Red Bullem a czwartym Renault jest aż 297 punktów różnicy. Tak dużej dysproporcji nie było od kiedy w sezonie 2010 wprowadzono nowy system punktowy. To pokazuje, że F1 zmierza w złą stronę i małe ekipy jak Williams czy Haas nie mają większych szans na nawiązanie walki z czołówką.
- W tym roku kierowca z mniejszej ekipy (Perez z Force India - dop. aut.) był tylko raz na podium. I to w wyścigu ulicznym na torze w Baku, który jest bardzo nietypowy. Dwa podia w 123 wyścigach w ciągu dwóch sezonów. To sytuacja nie do zaakceptowania. Mamy do czynienia z coraz większym podziałem technicznym i finansowym - powiedział Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
Brytyjczyk zapewnił, że Liberty Media zrobi wszystko, aby wyrównać stawkę w F1. - To problem, z którym musimy walczyć razem z FIA i zespołami. Od tego zależy przyszłość tego sportu. Na stole są pewne rozwiązania, które wszyscy musimy zaakceptować. Ten stan nie może dłużej trwać - dodał.
Brawn nie zgadza się z tym, aby takie zespoły jak Williams czy Force India mogły maksymalnie walczyć o siódme miejsce w trakcie wyścigu. - Walka pomiędzy małymi ekipami na pewno jest ekscytująca, ale fani nie emocjonują się tym, kto będzie ósmy. Co nie zmienia faktu, że gratuluję Renault czwartego miejsca, bo to pokazuje ich postęp. Gratuluję też Haasowi piątej lokaty, bo są w F1 od trzech lat - stwierdził.
Kluczowe dla losów F1 będą zmiany, jakie Liberty Media zamierza wprowadzić w królowej motorsportu. Już w przyszłym roku zacznie obowiązywać uproszczona aerodynamika, a spory pakiet modyfikacji zaplanowano na rok 2021. Początkowo zakładał on uproszczenie konstrukcji silników, ale na to nie zgadzają się Ferrari czy Mercedes.
ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja