To dlatego stan Schumachera nie jest ujawniany. Słowa menadżerki trafiły do sieci

Newspix / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Michael Schumacher
Newspix / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Michael Schumacher

Menadżerka Michaela Schumachera już 2 lata temu ujawniła, dlaczego opinia publiczna nie jest na bieżąco informowana o stanie zdrowia niemieckiego kierowcy.

- Generalnie media nigdy nie informowały o prywatnym życiu Micheala i Corinny (żona Schumachera - przyp. red.). Dla przykładu, kiedy przebywał w Szwajcarii, zawsze było jasne, że to jego prywatna sprawa. Raz podczas długiej rozmowy Michael powiedział do mnie: "nie musisz do mnie dzwonić przez następny rok, znikam". Myślę, że to było jego sekretnym marzeniem, chciał, aby tak się kiedyś wydarzyło. To dlatego wciąż chcę spełniać jego życzenie i nie chcę wypuszczać żadnych informacji - powiedziała menadżerka Michaela Schumachera - Sabine Kehm.

Jako pierwszy wypowiedź ujawnił "The Mirror". Brytyjski dziennik informuje jednak, że te słowa padły na zamkniętym spotkaniu z mediami w... marcu 2016 roku i, dość zaskakująco, dopiero teraz trafiły do opinii publicznej.

Jednocześnie w niemieckiej prasie pojawił się komentarz arcybiskupa Georga Gaensweina, który wizytował 7-krotnego mistrza świata Formuły 1 latem 2016 roku. - Usiadłem naprzeciwko niego, chwyciłem za obie ręce i spojrzałem na niego. Jego twarz jest, tak jak wszyscy go kojarzymy, taką typową twarzą Michaela Schumachera, stał się jedynie nieco pełniejszy. Otaczają go kochający ludzie, opiekują się nim i dzięki Bogu, utrzymują z dala nadmiernie ciekawych widzów - wyznał niemiecki arcybiskup na łamach "Bunte".

W grudniu minie piąta różnica tragicznego wypadku Schumachera. Były kierowca Formuły 1 podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach uderzył głową o głaz i od tamtego czasu walczy o powrót do normalności. Informacje przekazywane przez menadżerkę są szczątkowe i dotyczą głównie dyskrecji, o jaką prosi rodzina.

ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja

Źródło artykułu: