Artur Kubica dumny z syna. "Jeśli cuda się zdarzają, to jest to cud"
- Jeśli cuda się zdarzają, to tak, jest to cud - mówi Artur Kubica o powrocie swojego syna do Formuły 1. Jest on dumny z faktu, że krakowianin dokonał niemożliwego.
Do wypadku Roberta Kubicy doszło w lutym 2011 roku. Jego ojciec doskonale pamięta ten dzień. -a Oglądałem wtedy live-timing. Robert wyjechał na odcinek i się zatrzymał. Nie wiedziałem z jakiego powodu. Po kilku minutach dostałem telefon, że zdarzył się wypadek - powiedział Kubica senior.
W feralnym rajdzie pilotem Kubicy był Jakub Gerber. Prawa strona Skody Fabii S2000 nie została uszkodzona tak mocno, więc jemu udało się wyjść z wypadku niemal bez szwanku. - Długo przed oczami miałem to pierwsze spojrzenie w stronę Roberta. Ciężko mi było na to patrzeć. Bałem się, że wtedy stracę przyjaciela. Byłem spanikowany, że doszło do takich obrażeń - przypomniał Gerber przed kamerami TVN24.
Ojciec Kubicy nie ukrywa, że imponowała mu walka syna o powrót do F1. - Nigdy się nie poddawał. Czasem było mu pod górkę. Złamał nogę w tym wypadku. Po pół roku, gdy ona się zrosła, ona znowu się złamała. Takie historie mogą zdemolować psychikę - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacjaSytuacji nie ułatwiał też fakt, że kolejne operacje wcale nie poprawiały stanu Kubicy. - Przeszedł szereg operacji, które miały w jakimś stopniu przywrócić sprawność ręki. One niewiele pomogły. Widać, że z mobilnością dłoni jest duży problem - dodał ojciec Roberta.
- Musieliśmy walczyć, by utrzymać go przy życiu. To, że uratowaliśmy rękę było dodatkową nagrodą - powiedział wprost Mario Igor Rossello, który operował Kubicę w lutym 2011 roku.
Ojciec Roberta Kubicy nie miał jeszcze okazji rozmawiać z synem od momentu, kiedy ten oficjalnie został ogłoszony nowym kierowcą Williamsa. Nie ukrywa jednak, że jest pod wrażeniem jego osiągnięcia. - Cieszę się, że jest gdzie jest. Jestem dumny z tego, że jestem jego ojcem - podsumował.