Wprawdzie wyścig o Grand Prix Abu Zabi był ostatnim występem Fernando Alonso w Formule 1, ale już kolejnego dnia Hiszpan wziął udział w akcji promocyjnej związanej z NASCAR. Na torze w Bahrajnie 37-latek miał okazję przetestować samochód tej serii wyścigowej, w zamian oddając maszynę McLarena jednemu z przedstawicieli NASCAR - Jimmiemu Johnsonowi.
Alonso nie odmówił sobie okazji, aby wyjechać na tor modelem F1 z 2013 roku, aby sprawdzić jego ustawienia. Kierowca z Oviedo przypomniał sobie też, jaki piękny dźwięk wydawały starsze jednostki napędowe V8. Od sezonu 2014 w królowej motorsportu obowiązują bowiem silniki hybrydowe V6, które są znacznie cichsze, na co narzeka wielu kibiców F1.
- Jak mam być szczery, to nie planowałem tego. Miałem jeździć tylko samochodem NASCAR, ale to miało sens. W ten sposób mieliśmy pewność, że model McLarena jest dobrze ustawiony. Miałem sporo frajdy. Nawet jeśli z poziomu kokpitu hałas nie różni się tak bardzo, to jednak na zewnątrz zrobiło się bardzo głośno. Ten hałas był wyjątkowy. Formuła 1 sporo teraz traci z powodu dźwięku - ocenił Alonso.
Alonso nie jest pierwszym kierowcą, który krytykuje obecni silniki hybrydowe. Swego czasu Sebastian Vettel nazwał je "gównianymi". Z kolei F1 robi wszystko, aby udobruchać kibiców. Dlatego też w samochodach zamontowano specjalne mikrofony, które poprawiają brzmienie maszyn w trakcie transmisji telewizyjnej.
- Są rzeczy, za którymi będę tęsknić. W F1 mamy też takie sprawy, których nie będzie mi brakować. Będę starał się jednak zwracać uwagę na pozytywy i zostawić w pamięci te dobre strony. Moja przygoda z F1 była czymś fantastycznym - dodał Alonso.
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd