Red Bullowi zabrakło w tym roku mocy. Dodatkowe 50 KM dałoby walkę o tytuł

Materiały prasowe / Aston Martin Red Bull Racing / Na zdjęciu: walka Red Bulli podczas rundy w Baku
Materiały prasowe / Aston Martin Red Bull Racing / Na zdjęciu: walka Red Bulli podczas rundy w Baku

Red Bull Racing zakończył miniony sezon Formuły 1 na trzeciej pozycji. Christian Horner wierzy, że rywalizacja ułożyłaby się inaczej, gdyby samochody jego ekipy dysponowały minimalnie lepszym silnikiem. - Wystarczyłoby 50 KM - twierdzi.

W ostatnich latach Red Bull Racing przyzwyczaił do tego, że potrafi skonstruować bardzo dobre podwozie, ale za to dysponuje mniej konkurencyjnym silnikiem. Jednostki napędowe produkowane przez Renault nie posiadały bowiem tyle mocy, co Mercedes czy Ferrari. W efekcie "czerwonym bykom" zostało pogodzić się z rolą trzeciej siły w Formule 1.

Mimo gorszych osiągów silnika, Max Verstappen czy Daniel Ricciardo potrafili w tym roku wygrywać pojedyncze wyścigi. Kierownictwo Red Bulla nie ma z kolei wątpliwości, że wystarczyłoby ok. 50 KM więcej, a klasyfikacja mistrzostw mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.

- Zawsze łatwo jest gdybać, ale jeśli mielibyśmy jakieś 50 KM więcej w silniku, to sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Czapki z głów przed wszystkimi w Milton Keynes, bo ci ludzie produkują jedno z najlepszych podwozi w F1. Wystarczy popatrzeć na inne ekipy, które korzystały z jednostek napędowych Renault. Łatwo dostrzec, w którym miejscu się znajdują - ocenił Christian Horner, szef zespołu.

Problemy na linii Red Bull - Renault doprowadziły do tego, że po dwunastu latach współpraca dobiegła końca. Od przyszłego roku ekipa z Milton Keynes będzie korzystać z silników Hondy. Horner już teraz uważa produkt Japończyków za znacznie lepszy.

ZOBACZ WIDEO Hołowczyc o Orlenie wspierającym Kubicę: To dobrze wydane pieniądze. Znak na bolidzie to coś dużego

- Gdyby na początku roku każdy z producentów utrzymał dotychczasową moc silnika, to na pewno bylibyśmy bliżej czołówki. To, co słyszymy i widzimy na papierze to jedno. W ostateczności stoper nigdy nie kłamie - dodał Horner.

Sporym problemem silników Hondy jest jednak wysoka awaryjność, o czym przekonali się kierowcy Toro Rosso, którzy wielokrotnie nie kończyli wyścigów albo byli karnie przesuwani na polach startowych ze względu na wymianę podzespołów. Horner ocenia sytuację inaczej.

- My też nie mieliśmy niezawodnego silnika. W tym roku zdarzyło się nam jedenaście czy dwanaście nieukończonych Grand Prix. To nasza pięta achillesowa. Musimy dążyć do tego, by mieć osiągi i niezawodność czołowych ekip. Hamilton miał w tym roku tylko raz problem z samochodem, Vettel podobnie - podsumował Horner.

Komentarze (2)
avatar
Stelmet_Falubaz
1.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W McLarenie też tak mówili 
avatar
deep_air
1.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ciekawe co powiedzą w przyszlym sezonie. Hmm że brakłuje im 100KM XD