Przed sezonem 2017 doszło do roszad w składzie Force India, po tym jak Nico Hulkenberg zdecydował się na transfer do Renault. Wówczas do ekipy z Silverstone dołączył protegowany Mercedesa - Esteban Ocon. Francuz od początku nie miał najlepszych relacji z Sergio Perezem.
Kierownictwo Force India postanowiło bowiem, że Perez i Ocon będą mieć taki sam status w drużynie. Przełożyło się to na konflikty na torze. W zeszłym roku Meksykanin nie wspomógł kolegi z zespołu w Kanadzie, przez co Francuz stracił szansę walki o podium. Do kolejnych spięć dochodziło też w Azerbejdżanie i Belgii.
Po kontakcie, do którego doszło na Spa-Francorchamps, kierownictwo Force India zapowiadało, że będzie stosować team orders w przypadku bezpośredniej walki pomiędzy kierowcami. Mimo to, w tym roku w Singapurze ponownie doszło między nimi do kolizji. Perez trafił w Ocona, przez co ten uderzył w ścianę i odpadł z rywalizacji.
- Szczerze mówiąc, nasze relacje nigdy nie były wspaniałe. Jesteśmy profesjonalistami, ale nie spędzamy wspólnie zbyt wiele czasu razem poza samochodem. Dlatego stosunki były dość płytkie. Mogę powiedzieć, że bywało lepiej pod tym względem, jeśli chodzi o relacje z kolegami - powiedział Perez.
ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja
Meksykanin nie ukrywa jednak, że przeżywał już podobne sytuacje w swojej karierze. - Chociażby z Hulkenbergiem. Zawsze jest ciężko, gdy dwóch kierowców jest dość konkurencyjnych. Potem, gdy przestajecie być partnerami zespołowymi, nagle relacje stają się lepsze. To wszystko zależy od sytuacji. Są kierowcy, którzy nie potrafią oddzielić wyścigów od pozostałej sfery życia. Każdy jest inny - dodał Perez.
W kolejnym sezonie partnerem Pereza w stajni z Silverstone będzie Lance Stroll. - Nie znam go zbyt dobrze, więc trudno się przygotować na jego przybycie. Musimy jednak pamiętać, że w F1 wyniki w 95 proc. zależą od samochodu. Lance miał kiepski sezon, ale dysponował też fatalnym samochodem. Williams miał bowiem sporo problemów - podsumował meksykański kierowca.