Lewis Hamilton jest fanem motocykli, co wiadomo nie od dziś. Brytyjczyk we współpracy z firmą MV Agusta wypuścił na rynek specjalny model, sygnowany jego inicjałami i numerem startowym - LH44. 33-latek kilkukrotnie dał też show w padoku Formuły 1, paląc gumę na swojej maszynie.
Dlatego też Hamilton nie wahał się ani chwili, gdy pojawiła się szansa odbycia testów na torze w Jerez. Kierowca Mercedesa otrzymał do dyspozycji model Yamahy R1, z którego w tym roku w mistrzostwach świata World Superbike korzystali Alex Lowes oraz Michael van der Mark.
Trening Hamiltona na motocyklu Yamahy został zakłócony przez upadek, do którego doszło zaraz po rozpoczęciu sesji testowej. Aktualny mistrz świata F1 czuł się jednak na siłach, by kontynuować jazdy i ostatecznie spędził na maszynie dłuższą chwilę.
Upadek Hamiltona na motocyklu to kolejny przykład na to, że kierowcy F1 szukają adrenaliny również poza torem wyścigowym. Gdyby Brytyjczyk nabawił się poważnej kontuzji, z pewnością ponownie rozgorzałaby dyskusja na ten temat. Podobnie było w przypadku Roberta Kubicy, który traktował rajdy samochodowe jako formę treningu i doskonalenia swoich umiejętności. Mimo to, kontrakty wielu zawodników zabraniają im uprawiania sportów ekstremalnych.
F1 champion Hamilton takes to track on an R1 - https://t.co/H6svIFikRn pic.twitter.com/vocVtX4RBP
— Simon Patterson (@denkmit) 2 grudnia 2018
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd