Wprawdzie od kończącego sezon wyścigu w Abu Zabi minęły już niemal dwa tygodnie, ale George Russell nie narzeka na nudę. Wkrótce po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w Formule 2, kierowca z King's Lynn zasiadł w samochodzie Williamsa podczas posezonowych testów opon Pirelli na Yas Marina.
W piątek 20-latek pojawił się za to w Petersburgu, by wziąć udział w gali FIA, na której otrzymał wyróżnienie za wygraną w F2. - Może się wydawać, że sezon się skończył, mamy dużo wolnego czasu i możemy cieszyć się wakacjami aż do marca. Tak jednak nie jest - powiedział Russell.
Brytyjczyk nie ukrywa, że w ostatnich dniach w pełni pochłania go praca na rzecz Williamsa, bo wspólnie z Robertem Kubicą chce pomóc zespołowi w odbiciu się od dna w sezonie 2019. - Spędzam sporo czasu w fabryce. Mam dużo pracy. Muszę dopasować fotel w samochodzie do swojego wzrostu, rozpocząłem pracę z inżynierami. Trenowałem już na symulatorze, zacząłem poznawać zespół. W ART GP pracowałem z 30 osobami, w Williamsie jest 750 pracowników - dodał reprezentant ekipy z Grove.
Russell nie obawia się rywalizacji w F1 w kolejnym sezonie. - To inny świat, niż ten który znałem do tej pory. Jeśli chcę się przygotować na walkę w F1, na wieloletnią rywalizację z najlepszymi kierowcami świata, to muszę ciężko pracować już teraz. Wszystko po to, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty - wyjaśnił.
Kierowca Williamsa zdradził przy tym, że jest zadowolony ze sposobu, w jaki przebiegły posezonowe testy w Abu Zabi. - Wszystko poszło gładko. Jeździłem już wcześniej samochodem F1, ale tym razem było inaczej. Wiedziałem, że to mój początek przygody z Williamsem. Dlatego też sesje testowe miały dla mnie większe znaczenie. Odczucia były znacznie intensywniejsze, niż po pierwszym teście za kierownicą F1 - podsumował Russell.
ZOBACZ WIDEO: Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli