Przez dwanaście lat Red Bull Racing korzystał z silników Renault. W ostatnich miesiącach relacje obu stron były jednak fatalne, a gdy stało się jasne, że "czerwone byki" postawią na współpracę z Hondą, Max Verstappen zaczął otwarcie krytykować francuskiego producenta. To dodatkowo spotęgowało napięcie.
- Moim celem nie było obrażanie Renault. Chciałem tylko, aby zrobili lepszy silnik. Chcę rozwiązywać problemy poprzez wytworzenie odpowiedniej presji i każdy musi być gotowy na krytykę. Tak mnie uczono. Nie głoszę w F1 idei olimpijskich. Chcę wygrywać, ale potrzebuję wsparcia z obu stron - powiedział Verstappen.
21-latek ma świadomość tego, że w jego karierze zaczyna się nowy rozdział. Honda jest skupiona w 100 proc. na Red Bullu i zamierza w sezonie 2019 przygotować dużo lepszy silnik. Ma on uczynić z Verstappena najmłodszego mistrza świata w historii F1. - Nie oczekuję, że to będzie rok bez jakichkolwiek problemów. Dalej będę bezwzględny. Jednak musimy mieć wiarę w ten projekt. Nie możemy od razu być niecierpliwi - dodał.
Verstappen sądzi, że dalsza współpraca z Renault nie miała sensu, więc w pełni rozumie decyzję Red Bulla. - Za nami cztery lata, kiedy to określony system nie działał. To już skończone. Nie zakładam, że z Hondą będę walczyć o tytuł od początku roku. Jednak mam nadzieję, że będę bliżej najgroźniejszych rywali, a potem będę mógł jeździć jak ostatnio Hamilton. Konsekwentnie, do celu. To lepsza sytuacja dla układu mistrzostw. Niekoniecznie musisz mieć najlepszy samochód w stawce - podsumował.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". PZPN wprowadził nakaz gry młodzieżowca. "To ruch na krótką metę"