W tym roku kilkukrotnie byliśmy świadkami gorszących scen w Formule 1, kiedy to kierowcy w trakcie Q2 nie wyjeżdżali na tor, aby zaoszczędzić opony i mieć swobodny wybór mieszanki na start wyścigu. Dlatego zrodził się pomysł, aby zrezygnować z przepisu, który nakazuje czołowej dziesiątce korzystać z używanego ogumienia.
Przepis funkcjonuje w tej formie od roku 2014, ale tego typu problemy nasiliły się dopiero w ostatnich miesiącach.
- Pojawiła się propozycja, aby zrezygnować z zasady, która zobowiązuje kierowców z Q3 do jazdy na używanym ogumieniu. Nie została jednak przyjęta. Na tym etapie sezonu potrzeba jednomyślności przy takich zmianach, a tej nie było. Dlatego nie będzie żadnych nowinek - powiedział Mario Isola, który w Pirelli odpowiedzialny jest za motorsport.
Władze F1 i zespoły porozumiały się jednak, co do pozycji startowych kierowców, którzy wymieniali komponenty w swoich silnikach. Do tej pory byli oni klasyfikowani na końcu stawki w zależności od momentu wyjazdu na tor i zgłoszenia usterki. Od sezonu 2019, jeśli dwóch zawodników otrzyma identyczne kary, to na lepszym polu startowym ustawi się ten, który uzyskał lepszy wynik w sesji kwalifikacyjnej.
Aprobaty nie zyskał za to pomysł związany z wprowadzeniem, co najmniej dwóch obowiązkowych pit-stopów. - Nie jestem pewien, czy to właściwe rozwiązanie. Istnieje ryzyko, że wszyscy zjechaliby do alei serwisowej na tym samym okrążeniu. Przejazdy byłyby krótsze, więc mogliby korzystać z bardziej miękkich mieszanek. To pozwoliłoby na jazdę na limicie. Tyle że nie będziemy mieć wtedy różnic w strategiach zespołów. Nie wiemy, czy byłoby to lepsze rozwiązanie od obecnego - wytłumaczył Isola.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski wspomina wypadek Kubicy w F1. "Jego ojciec wybiegł ze studia"