Brytyjczyk ma na swoim koncie sporo sukcesów. W sezonie 2015 wygrał Formułę Renault 3.5, a dwa lata później skończył sezon Formuły 2 na trzecim miejscu. Dobre wyniki sprawiły, że dogadał się z Williamsem i przez rok pełnił funkcję młodego kierowcy w zespole z Grove.
W myśl regulaminu F1 młody kierowca to taki, który wziął udział w maksymalnie dwóch wyścigach królowej motorsportu. Do Williamsa dołączył Nicholas Lafiti, który oprócz tego, że wnosi do teamu sporo pieniędzy, ma także jeden poważny atut - nie wystartował jeszcze w żadnej rundzie Formuły 1.
Dla Olivera Rowlanda oznaczało to stratę pracy, ale Brytyjczyk wcale nie ubolewa nad odejściem ze świata F1. Znalazł on bowiem zatrudnienie w Formule E. 26-latek wystartuje w barwach Nissana. - Jazda w Formule 1 nie będzie już nigdy moim celem. FE idzie w świetnym kierunku. Rozwija się z roku na rok. Co więcej, poziom jest naprawdę wyrównany. Nie ma takich dysproporcji jak w F1. Na jazdę samochodami elektrycznymi zasłużył każdy, który dostał się do tej serii - powiedział Rowland.
Były kierowca Williamsa miał nieco szczęścia. Trafił do Nissana w miejsce Alexandra Albona, który był już dogadany z zespołem, jednak w ostatniej chwili zdecydował się na jazdę w Toro Rosso w Formule 1. - Dzięki temu nie ciąży na mnie żadna presja. Jedyna jaka występuje to ta, którą nakładam na siebie sam - wyjaśnił.
Oliver Rowland chciałby osiągnąć sukces w Formule E. - To normalne. Jeśli jest się kierowcą zawodowym, chce się wygrywać. Nie mam zamiaru być tam i dojeżdżać bezpiecznie na 10 czy 11 miejscu. Będę walczył jak równy z równym ze wszystkimi. Mam ten komfort, że dano mi do zrozumienia, że nie ma wobec mnie absolutnie żadnych oczekiwań. To pomaga - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy
W F2 najwyzej był w 2017 to fakt ale skończył na 5 miejscu.
Póki co jeszcze żadnej serii wyścigów Czytaj całość