Niki Lauda miał nadzieję, że uda mu się pojawić na wyścigu Formuły 1 w Abu Zabi, który kończył rywalizację w sezonie 2018. Organizm byłego mistrza świata, który latem przeszedł przeszczep płuc, był jednak zbyt osłabiony. 69-latek stracił na wadze i miał problemy z poruszaniem, przez co konieczne były specjalne zabiegi rehabilitacyjne.
Na szczęście, Austriak ma się coraz lepiej. - Po pięciu miesiącach w końcu opuścił szpital i klinikę. Wrócił do domu. Wszystko w organizmie działa jak należy i nadszedł czas, by odzyskał siły. Jestem optymistą, co do tego, że w marcu zobaczymy go w Australii - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu, a prywatnie jeden z przyjaciół Laudy.
Gdy stało się jasne, że Laudy zabraknie na Grand Prix Abu Zabi, Mercedes przygotował specjalny film, który opublikował w mediach społecznościowych. Na nim Austriak zapowiadał, że czuje się coraz lepiej. Był to jego pierwszy występ publiczny od czasów choroby.
Lauda, który obecnie jest jednym z dyrektorów Mercedesa, to jedna z bardziej szanowanych postaci w świecie F1. Ma na swoim koncie trzy tytuły mistrzowskie (1975, 1977, 1984).
Do historii przeszedł też jego wyczyn z sezonu 1976, gdy przeżył fatalny wypadek na Nurburgringu. Jego samochód stanął w płomieniach, a on sam doznał rozległych oparzeń, a toksyczne gazy uszkodziły jego płuca. Mimo to, kilka tygodni później ponownie stanął na starcie wyścigu F1.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud