Yamaha użyczyła Lewisowi Hamiltonowi motocykl R1 z klasy World Superbike, dzięki czemu Brytyjczyk miał możliwość odbycia testów w hiszpańskim Jerez na początku grudnia. Razem z 33-latkiem w próbnych jazdach udział brali zawodnicy japońskiego teamu - Michael van der Mark oraz Alex Lowes.
W trakcie testów Hamilton zanotował upadek, ale mia na tyle szczęścia, że uniknął kontuzji. Van der Mark przyznał później, że aktualny mistrz świata Formuły 1 jeździł z nadmierną prędkością i trzeba było pilnować, aby nie przesadzał na prostych.
Żadnej wiedzy na temat testów Hamiltona na motocyklu nie miał za to Toto Wolff. - Po fakcie śmialiśmy się z tego, ale nie dostał ode mnie motocykla pod choinkę - powiedział szef Mercedesa.
Austriak dość szybko dowiedział się jednak o upadku Hamiltona w Jerez. - Gdy tylko plotka na ten temat się rozeszła, starałem się do niego dodzwonić. Nie udało się. W końcu zadzwoniłem do jednego z trzech inżynierów, którzy brali udział w testach. Powiedział mi, że są na torze, że wszyscy są cali - dodał Wolff.
Mercedes ma dość liberalne podejście do swoich gwiazd i nie zabrania im udziału w wydarzeniach niezwiązanych z Formułą 1. W styczniu w Rajdzie Arktycznym zobaczymy m. in. Valtteriego Bottasa. Fin usiądzie za kierownicą Forda Fiesty WRC.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Bunt piłkarzy w Manchesterze United. "To wszystko jest bardzo niegrzeczne"