Stoffel Vandoorne trafił do Formuły 1 w 2017 roku. Uznawany był wtedy za jeden z większych talentów młodego pokolenia. Niestety, dwa przeciętne lata w barwach McLarena nie zaowocowały nowymi propozycjami i Belg musiał pożegnać się ze stawką.
Zawodnicy, którzy kończą przygodę z królową motorsportu, mają trudny orzech do zgryzienia. Ciężko jest znaleźć dla siebie miejsce w innej serii tak, by wciąż czuć dużą satysfakcję z jazdy. Rola kierowcy rozwojowego Mercedesa to najlepsza możliwa opcja dla 26-latka.
Vandoorne jest zadowolony z obranej drogi. - Będę zaangażowany w cały projekt. Jestem bardzo mocno podekscytowany tym wyzwaniem. Nadal pozostanę w świecie F1, przede mną współpraca z wielkimi mistrzami. To dla mnie bardzo interesujący krok - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud
Belg do tej pory miał styczność jedynie z maszyną McLarena. - Jestem pewien, że wniosę sporo ciekawych wniosków i informacji do zespołu. Dla mnie to też będzie coś zupełnie innego, bo jak dotąd miałem możliwość rozwijania jedynie samochodu mojego byłego pracodawcy. Ciekaw jestem różnic. To dla mnie bardzo ekscytujące - wyjaśnił.
Dla Stoffela Vandoorne'a praca w symulatorze Mercedesa jest szansą na powrót do regularnej rywalizacji w królowej motorsportu w przyszłości. Historia zna wiele takich przypadków. Do F1 powracali między innymi Kevin Magnussen i Daniił Kwiat. - Nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Bez wątpienia to dobrze, że zostaję w padoku. Praca z Mercedesem spowoduje, że zobaczą, co potrafię i co jestem w stanie zrobić. Nie wiemy, jak będzie wyglądał rynek zawodników w przyszłości - powiedział.
Belg oprócz roli kierowcy rozwojowego, będzie także ścigał się w Formule E na pełen etat. - Poprzedni sezon był nieco szalony, przyszły także zapowiada się interesująco. Trudno powiedzieć, co zdarzy się wkrótce. Dobrze być ciągle w grze. Będę gotowy na wszystko, co może się wydarzyć - zakończył.