Wyścig o Grand Prix Brazylii na długo pozostanie w pamięci kibiców Formuły 1. Wydawało się, że Max Verstappen zmierza po pewne zwycięstwo na Interlagos, ale pod koniec rywalizacji kierowca Red Bull Racing zderzył się z Estebanem Oconem, który chciał wykorzystać fakt, że ma założony świeży komplet opon i próbował się oddublować.
Gorąco było też po wyścigu, bo obaj kierowcy starli się w alei serwisowej. Doszło do szamotaniny, którą musieli przerwać obecni w tym miejscu pracownicy FIA. Chociaż od tamtych wydarzeń minęło kilkanaście tygodni, Verstappen nie żałuje swojego zachowania.
- Takie rzeczy dzieją się w każdym sporcie. W piłce nożnej w trakcie meczu widzimy wielokrotnie jak zawodnicy się popychają. Nawet nie dostają za to żółtych kartek. Nadal sądzę, że moja reakcja była powściągliwa. Nie była niewłaściwa. Co miałem zrobić? Uścisnąć mu dłoń za to, że pozbawił mnie zwycięstwa? - powiedział kierowca Red Bulla na łamach "De Telegraaf".
Holender podkreślił, że jego rywal celowo podpuszczał go w alei serwisowej. - Chciałem, by mi wyjaśnił swoje zachowanie, a on się śmiał prosto w twarz. Już ta reakcja wydawała mi się niewłaściwa, bo przez niego straciłem wygraną. Po chwili zaczął krzyczeć do operatorów, by włączyli kamerę, a w moim kierunku rzucił "no chodź, uderz mnie", chciał abym to zrobił - dodał Verstapen.
- W końcu zdałem sobie sprawę, że nie ma powodów, abym się powstrzymywał. Nie bałem się tego, że kamery są włączone i pchnąłem go - podsumował 21-latek.
Verstappen za swoje zachowanie został ukarany przez FIA i w najbliższym czasie będzie musiał odbyć dwa dni prac społecznych na rzecz federacji.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud