W listopadzie Robert Kubica miał do wyboru dwie oferty. Pierwsza pochodziła z Williamsa, który oferował Polakowi regularne starty, ale jedynie w sezonie 2019. Za to Ferrari kusiło krakowianina wizją wieloletniej współpracy. Kubica miałby pracować w symulatorze w Maranello, w grę wchodziły też występy w pojedynczych treningach w barwach chociażby Haasa.
- Wiedziałem, co chcę zrobić, ale czasem sprawy są bardziej skomplikowane niż wygląda to z zewnątrz - powiedział Kubica.
Wybór oferty z Maranello sprawiłby, że 34-latek najprawdopodobniej musiałby raz na zawsze zapomnieć o powrocie do regularnego ścigania w F1. Dlatego postawił on na Williamsa, choć Brytyjczycy byli najsłabszą siłą w minionym sezonie.
- Oferta, którą dostałem, była bardzo interesująca i niełatwo było powiedzieć "nie". Ostatecznie jestem jednak kierowcą wyścigowym i nawet jeśli nie ścigałem się od dłuższego czasu, to wygrała mentalność wyścigowa. Jestem zadowolony z podjętej decyzji, bo czeka mnie spore wyzwanie - dodał.
Było to drugie podejście Ferrari do Kubicy. Polak miał podpisany wstępny kontrakt z włoskim zespołem na sezon 2012, ale jego wypadek w Ronde di Andora zmienił bieg wydarzeń. Po latach ma on kolejną szansę na zaistnienie w F1, choć wielu zdążyło go skreślić.
- Nie jest łatwo zostać kierowcą w F1. Trudno przekonać ich, że jesteś w stanie się ścigać na takim poziomie. Jednak ja już przeszedłem przez to dwanaście lat temu i uznałem, że mam siłę, by zrobić to ponownie. Nie martwię się, nie boję się niczego. Jestem przekonany, że mam wszystko, by to zadziałało jak należy. Dostałem drugą szansę i to wspaniałe zakończenie długiej podróży - wyjaśnił.
Obecność Kubicy w padoku nie jest jednak już dużym zaskoczeniem, bo Polak przez ostatni rok pełnił rolę zawodnika rezerwowego w Williamsie. Awans na etatowego kierowcę sprawia, że musi on nieco zmienić swoje podejście.
- Do tej pory, kiedy prowadziłem samochód, musiałem pamiętać o przekazywaniu wysokiej jakości informacji zwrotnych. Nie mogłem też ryzykować. Teraz muszę nieco zmienić podejście. Przyjdzie mi już pracować nie tylko na rzecz zespołu, ale też na swoje konto. Muszę skupić się na rzeczach, które mogą być przydatne podczas ścigania - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy
I tez wszystkie pismaki ktorzy go krytykuja to sobie moga tylko poszczekac, pisze tylko bo ci wszyscy nieudacznicy tylko tyle sobie moga
I te wszystkie pismaki ktorzy go krytykuja to sobie moga tylko poszczekac, pisze tylko bo ci wszyscy nieudacznicy tylko tyle sobie moga !!!