Gdy w Formule 1 nastała era hybrydowa, silnik Ferrari pozostawiał sporo do życzenia. To Mattia Binotto okazał się być tym człowiekiem, który wydźwignął zespół z kryzysu. Pomysły techniczne Włocha sprawiły, że w ostatnich dwóch sezonach Sebastian Vettel dysponował zwycięskim samochodem. I tylko błędy zespołu i Niemca doprowadziły do tego, że przegrał on walkę z Mercedesem i Lewis Hamiltonem o tytuł.
Władze Ferrari uznały, że miarka się przebrała i postanowiły dokonać zmiany na stanowisku szefa zespołu. Miejsce Maurizio Arrivabene zajął właśnie Binotto. Nie wszyscy popierają ten ruch.
- Binotto był świetnym dyrektorem technicznym. To praca na pełen etat, siedem dni w tygodniu. To nie jest coś, co można robić w niepełnym wymiarze godzin. Dlatego myślę, że Ferrari podjęło błędną decyzję. Powinni wybrać na szefa kogoś innego - powiedział Gary Anderson, był szef techniczny Jordana.
Póki co, Binotto łączy pracę na stanowiskach szefa i dyrektora technicznego Ferrari. Wydaje się jednak, że to tylko chwilowa sytuacja. Włoskie media spekulują, że odpowiedzialność za dział techniczny wkrótce przejmie ktoś z dwójki Enrico Cardile - Corrado Iotti. Ten pierwszy na co dzień zajmuje się aerodynamiką, ten drugi - silnikami.
- Naprawdę nie rozumiem, z jakich powodów bierze się najbardziej kompetentną osobę w dziale technicznym i przenosi na rolę szefa, na stanowisko typowo polityczne. To nie jest mocna strona Binotto. Po co Ferrari to zrobiło? - dodał Anderson.
Brytyjczyk nie wyklucza sytuacji, w której Binotto utrzyma się na stanowisku szefa Ferrari ledwie rok. - Co się stanie pod koniec sezonu, jeśli się okaże, że Red Bull podjął rękawicę i nagle Ferrari spadnie na trzecie miejsce w mistrzostwach? To może się zdarzyć, wtedy głowa Binotto może zostać ścięta. Zespół może stracić naprawdę cenną postać. I to tylko dlatego, że sami umieścili go między młotem a kowadłem - podsumował.
ZOBACZ WIDEO "Prosto z Rajdu Dakar" odc. 7: dobre wyniki Orlen Teamu! (cały odcinek)