W latach 2010-2013 Red Bull Racing zdobył cztery tytuły mistrzowskie. Dzięki "czerwonym bykom" Sebastian Vettel zapisał się w historii Formuły 1. Na miejscu Niemca mógł znaleźć się Fernando Alonso. Tyle że Hiszpan nie wierzył w projekt zespołu z Milton Keynes i nawet nie odpowiedział na jego ofertę.
Do rozmów pomiędzy Alonso a Red Bullem doszło w roku 2007, gdy kierowca z Oviedo był świadom tego, że będzie musiał odejść z McLarena. Hiszpan miał dość faworyzowania Lewisa Hamiltona. Na dodatek podpadł szefom ekipy, ujawniając dokumenty związane ze szpiegowaniem Ferrari.
O kulisach rozmów z Alonso postanowił opowiedzieć Helmut Marko. - Do tajnego spotkania doszło w Madrycie. On i jego menedżer Luis Garcia Abada byli bardzo wymagający. Nawet nie w kwestii finansów, ale chodziło o PR, swobodę w sprzedaży gadżetów, itd. Powiedzieliśmy im, że możemy spojrzeć na szczegóły współpracy, tylko niech najpierw wyślą nam projekt umowy - powiedział Marko.
Doradca Red Bulla ds. motorsportu zdradził, że odpowiedź ze strony otoczenia Alonso nigdy nie nadeszła. - Daliśmy im tydzień. Po dwóch tygodniach nic nie przyszło, po trzech również. Nawet nam nie odpowiedzieli, więc po miesiącu powiedzieliśmy Abadowi, że już tego nie muszą robić - dodał Marko.
Alonso ostatecznie wrócił do Renault, gdzie spędził dwa sezony, po czym przeniósł się do Ferrari. Jako kierowca włoskiego zespołu musiał czterokrotnie przełknąć gorycz porażki z Red Bullem.
Mimo nieporozumień z 2007 roku, Alonso jest zdania, że Red Bull nie rezygnował z jego zatrudnienia i później ponownie składał mu oferty. Ostatnią miał złożyć w sezonie 2018. Innego zdania jest Marko. Austriak twierdzi, że Hiszpan otrzymał propozycję tylko raz.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Jakub Przygoński pokazał klasę. "Jechał fantastycznie, praktycznie nie miał przygód"