Jeśli ktoś wie jak ciężką drogę przeszedł w ostatnich latach Robert Kubica, to bez wątpienia jest to Alex Zanardi. Włoch, który swego czasu sam próbował sił w Formule 1, również przeżył fatalny wypadek. W 2001 roku na torze Lausitzring, wskutek uderzenia w inny samochód, doznał poważnych obrażeń i lekarze walczyli o jego życie. Konieczna okazała się amputacja nóg.
- Szanuję go bardzo mocno. Ma ogromny talent. Musi jedynie znaleźć odpowiedni balans, jeśli chodzi o zdolność robienia rzeczy, których inni nie są w stanie i prowadzenia pojazdu. Jego ciało ma ograniczenia, tak jak moje, i nie może robić wszystkiego tak jak chce - powiedział Zanardi o polskim kierowcy.
Zanardi, mimo fatalnego wypadku, nie zrezygnował z kariery w motorsporcie. Bardzo szybko wrócił za kierownicę samochodu. Ścigał się samochodami turystycznymi, gdzie odnosił kolejne sukcesy. Dlatego 52-latek uważa, że w przypadku jego czy Kubicy nie powinno się tak dużej uwagi poświęcać ograniczeniom fizycznym.
- Nie powinno się nas nazywać niepełnosprawnymi. To jest bardzo krzywdząca opinia. Przecież nie ma człowieka, który potrafi latać. A jednak, poruszyliśmy nasze głowy, ktoś opracował koncepcję samolotu i dziś jest to coś normalnego - dodał.
Sam Włoch nie zamierza kończyć kariery. Właśnie szykuje się do występu w wyścigu długodystansowym Rolex24 na torze Daytona. Z pomocą przyszło mu BMW, które przygotowało dla Zanardiego samochód dostosowany do jego ograniczeń fizycznych.
- Czuję się bardzo dobrze. Gdyby nie regulamin, to byłbym w stanie jechać nawet całą dobę. Robię to, co kocham. Dzięki nowym rozwiązaniom i protezom, mogę osiągnąć niewyobrażalne cele. Na poziomie fizycznym czuję się lepiej teraz, mając 52 lata, niż w wieku 25. W trakcie testów trzykrotnie zrobiłem pełne przejazdy, czyli nie wychodziłem przez dwie godziny z auta - wyjaśnił Zanardi.
Na torze Daytona Zanardi spotka innego kierowcę, który nie tak dawno błyszczał w F1. Mowa o Fernando Alonso. - Jestem jego wielkim fanem. Rozmawialiśmy, próbowałem go namówić do występów w serii NASCAR. Powiedziałem mu, że to byłoby coś fantastycznego. Milczał, gdy mu to mówiłem, ale traktuję to jako znak - podsumował włoski kierowca.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Paweł Fajdek fanem. "Mogę poświęcić mu trochę czasu"