Gdy pod koniec ubiegłego roku pojawiały się plotki łączące Brendona Hartleya z Ferrari, otoczenie nowozelandzkiego kierowcy stanowczo im zaprzeczało i twierdziło, że nie prowadzi on rozmów odnośnie pracy w symulatorze w Maranello.
Felipe Massa wskazał problem Ferrari. Czytaj więcej!
Tymczasem w poniedziałek Włosi przedstawili nazwiska czterech kierowców, którzy będą pracować nad ustawieniami samochodu w fabryce. Na liście oprócz Hartleya znaleźli się Pascal Wehrlein, Antonio Fuoco oraz Davide Rigon.
Ferrari postanowiło zakontraktować aż czterech kierowców do pracy w symulatorze, co pokazuje jak spore nadzieje Włosi wiążą z nadchodzącym sezonem. Jeszcze gdy szefowie zespołu prowadzili rozmowy z Robertem Kubicą w tej sprawie, media pisały o tym, że team liczy na co najmniej dwóch zawodników wykonujących swoje obowiązki w symulatorze.
ZOBACZ WIDEO Kubica o swoim powrocie do F1: Czuje się, jakbym debiutował raz jeszcze
Uznania w oczach Ferrari nie zyskał za to Siergiej Sirotkin. Otoczenie Rosjanina zapewniało, że zrobi wszystko, aby w roku 2019 pozostał on w padoku królowej motorsportu, bo z powodu niekonkurencyjnego samochodu Williamsa nie był on w stanie zademonstrować pełni swoich umiejętności w minionej kampanii. 23-latek nie będzie jednak pracować w symulatorze Ferrari.
- Nasz zespół postawił na czterech utalentowanych kierowców, którzy posiadają naturalny talent i mają ogromne wyczucie, jeśli chodzi o ustawienie samochodów. To są cechy, jakie musi posiadać ktoś pracujący w symulatorze. Jest to bowiem jedno z najważniejszych urządzeń w obecnych realiach F1 - powiedział Mattia Binotto, szef zespołu z Maranello.
Nie będzie rewolucji w zespole Strolla. Czytaj więcej!
W zeszłym roku pracę w symulatorze Ferrari wykonywali Antonio Giovinazzi oraz Daniił Kwiat. W sezonie 2019 obaj będą regularnie startować w F1, przez co włoska ekipa była zmuszona poszukać nowych zawodników do tego zadania.