Od momentu pojawienia się w Formule 1, Haas blisko współpracuje z Ferrari i kupuje gotowe podzespoły od Włochów. Istnieją jednak obawy, że rola Amerykanów zmaleje w następstwie zaangażowania się Alfy Romeo w królową motorsportu.
Ważny dzień dla Mercedesa. Czytaj więcej!
W zeszłym roku włoska firma była sponsorem tytularnym Saubera, przed kolejną kampanią doszło do całkowitego przejęcia szwajcarskiego brandu.
- Mamy bardzo dobre relacje z Ferrari. Zarówno pod względem technicznym, ludzkim jak i finansowym. Oni szanują nas, my ich. Współpraca układa się wzorowo - komentuje Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa
Włoch nie obawa się, że jego ekipa straci najwięcej na pojawieniu się Alfy Romeo w F1. - To nie moja sprawa. Nie zwracam uwagi na to, co wydarzyło się z Alfą Romeo i Sauberem. Jednak w pełni szanuję ich ruchy. Póki Ferrari daje nam to, co obiecali, to nie zamierzam się wtrącać. Jestem szczęśliwy z tego, co dla nas robią - dodał Steiner.
Współpraca Amerykanów z Włochami jest powszechnie krytykowana w padoku F1, bo Haas do granic możliwości wykorzystuje przepisy. Kupowanie gotowych części Ferrari sprawia, że niskim kosztem jest w stanie zbudować konkurencyjny samochód. To nie podoba się takim ekipom jak Williams.
- Jesteśmy zadowoleni z tego, co otrzymujemy od Ferrari. Nie ma żadnych negatywów. Tak jak powiedziałem, nie mamy wpływu na ich działalność. Nie jestem tu po to, by dyktować warunki Ferrari i mówić im, co mają robić. Nawet nie pytam ich o Alfę Romeo, bo z punktu widzenia mojej firmy nie jest to coś ważnego - ocenił Steiner.
Williams chce walczyć o czołowe lokaty. Czytaj więcej!
W zeszłym roku w padoku F1 pojawiały się spekulacje, że docelowo grupa Fiat Chrysler docelowo będzie chciała pojawienia się w królowej motorsportu nie tylko Alfy Romeo, ale też Maserati. Ta druga marka miałaby zająć miejsce Haasa. Orędownikiem tego pomysłu był Sergio Marchionne, który zmarł latem wskutek nagłej choroby.
Ścisła współpraca Haasa z Ferrari doprowadziła do tego, że zespół w zeszłym sezonie zajął piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. To najlepszy wynik Amerykanów od momentu pojawienia się w F1. O powtórzenie takiego rezultatu może być ciężko, bo Alfa Romeo, wzmocniona zastrzykiem gotówki z grupy Fiat Chrysler, zapowiada walkę o czołowe lokaty w F1.