Łukasz Kuczera: Rakieta Williamsa. Nowy samochód, nowe nadzieje (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: nowe malowanie Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: nowe malowanie Williamsa

ROKiT został sponsorem Williamsa, a dla wielu kibiców z Polski po prostu będzie "rakietą". Warunek jest jeden. Nowy model brytyjskiej ekipy musi być szybki i gwarantować Robertowi Kubicy coś więcej, niż miejsca na szarym końcu stawki.

Robert Kubica powiedział kiedyś, że jeśli samochód Formuły 1 jest szybki, to może być nawet różowy. Po poniedziałkowej prezentacji Williamsa niektórzy zaczęli przypominać słowa Polaka, bo ich zdaniem... malowanie modelu FW42 jest brzydkie. Jednak to kwestia gustu, bo są też tacy, którym ono się podoba.

Williams pochwalił się nowymi barwami. Czytaj więcej! 

Malowanie nie jeździ, to sprawa drugorzędna. Sama nazwa sponsora też niewiele mówi Polakom, bo nie znają oni firmy ROKiT. Przeciętny Kowalski szybko ochrzci FW42 do miana "rakiety". Oczywiście pod warunkiem, że samochód będzie na tyle szybki, że da nadzieję Kubicy na walkę o punkty.

Ważniejsze jest jednak to, co dzieje się teraz w fabryce w Grove. W prezentacji nowego sponsora widzę podobieństwa do sytuacji z roku 2013, kiedy to Williams znalazł się na końcu stawki. Przed kolejną kampanią był jednak w stanie pozyskać sponsora tytularnego w postaci Martini, pozbyć się pay-drivera w postaci Pastora Maldonado i postawić w jego miejsce na doświadczonego Felipe Massę.

ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"

A co wydarzyło się w Grove ostatnimi czasy? Zanotowano fatalny sezon, pozyskano sponsora tytularnego w postaci ROKiT oraz wymieniono pay-drivera Siergieja Sirotkina na doświadczonego Roberta Kubicę.

Do pełni szczęścia brakuje tylko lepszego samochodu. W roku 2014 Brytyjczykom pomogła zmiana przepisów i fura szczęścia. Zmienili dostawcę silników i postawili na Mercedesa, który stworzył najbardziej wydajny silnik w erze hybrydowej. Gdyby nie ta odważna decyzja, gdyby Williams pozostał przy silnikach Renault, nadal błąkałby się na końcu stawki.

Tymczasem przed sezonem 2019 w Williamsie bez zmian został tylko... silnik. W ten sposób proces wyciągania wniosków z popełnionych błędów określiła Claire Williams. Myślę, że dobrze się stało, bo jednostka napędowa była i jest najmocniejszym punktem zespołu. - Nie spadasz na ostatnie miejsce w tabeli bez powodu - mówi szefowa stajni z Grove. I ma rację.

Dobry silnik Mercedesa przez lata tuszował kolejne problemy Williamsa, aż w końcu jego magia przestała działać. Williams wymagał dokładnej weryfikacji. Na umiejętnościach kierowców począwszy, a na procesach zachodzących w fabryce skończywszy. - Zaczynamy nową erę w historii Williamsa - zapowiadała w poniedziałek Claire Williams.

Może ta "nowa era" nie przyniesie zwycięstw i walki o tytuł, bo realia w F1 są nieubłagane i na to Williams nie ma szans. Kibice nie mieliby jednak nic przeciwko, gdyby wróciły dobre chwile z początków ery hybrydowej. W latach 2014-2015 zespół regularnie punktował i czasem stawał na podium.

Nikt nie opuścił Williamsa w trudnej chwili. Czytaj więcej! 

Zwłaszcza, że podobnie jak przed sezonem 2014, znów mamy sporą zmianę w przepisach. Tym razem nie dotyczy ona silników, ale aerodynamiki. To jak wciśnięcie przycisku "reset", który daje nową nadzieję Williamsowi. Sprawia bowiem, że wszyscy zaczynają z tego samego poziomu. Nikt nie ma przewagi wynikającej z doświadczeń ostatnich miesięcy. Dla Kubicy i jego zespołu to dobra wiadomość.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: