W tym roku w Ferrari sporo się zmieniło, bo partnerem Sebastiana Vettela będzie Charles Leclerc, w którym wielu ekspertów widzi przyszłego mistrza świata Formuły 1. Monakijczyk już w zeszłym sezonie zaimponował tempem, gdy regularnie zdobywał punkty, choć miał do dyspozycji niekonkurencyjnego Saubera.
Jeszcze na prezentacji nowego samochodu szefowie Ferrari twierdzili, że to Vettel będzie liderem ekipy w sezonie 2019. - To chyba normalne. Zwłaszcza na początku rywalizacji, że Vettel jest naszym kierowcą, który ma walczyć o tytuł - mówił Mattia Binotto, szef ekipy z Maranello.
F1: wyścigi mogą stać się ciekawsze. Czytaj więcej!
Jednak testy w Barcelonie pokazały, że Leclerc ma wszystko, aby rzucić wyzwanie Vettelowi. Młody Monakijczyk szybko dopasował się do wymagań zespołu i kręcił czasy na poziomie byłego mistrza świata.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film
- Byłbym szczęśliwy, gdyby udało się rywalizować na równi z Sebastianem. Najpierw muszę się jednak przyzwyczaić do nowego samochodu. Jestem na dobrej drodze, ale pozostaję też realistą. To dopiero mój drug sezon. w F1. Przede mną długa droga, ale chcę też być jak najlepiej przygotowanym na pierwszy wyścig - ocenił Leclerc w rozmowie z dziennikarzami.
21-latek nie ukrywa, że chciałby sprawić niespodziankę i włączyć się do walki o tytuł. - Chciałbym, abyśmy mieli taki "problem", że Mattia będzie mieć dwóch szybkich kierowców, którzy ścigają się o tytuł. To byłby dla mnie dobry znak - dodał kierowca z księstwa.
Pożar w garażu McLarena. Czytaj więcej!
Leclerc stara się przy tym nie wywierać na siebie zbyt dużej presji. - Skupiam się na sobie. Chcę się poprawiać z każdym wyjazdem na tor. Ferrari to najlepszy zespół i mocno się różni od tego, w którym byłem wcześniej. Potrzebuję nieco czasu na adaptację - podsumował.