Lewis Hamilton znany jest z zamiłowania do podejmowania ryzyka. W grudniu 2018 roku 34-latek jeździł na torze w Jerez motocyklem w specyfikacji Superbike. Nauczycielami Brytyjczyka byli zawodnicy ścigający się na codzień w WSBK - Michael van der Mark i Alex Lowes.
Hamilton zaliczył nawet na torze w Hiszpanii niegroźny upadek. Wielu ekspertów i kibiców uważa, że kierowcy zawodowi powinni mieć zakaz uprawiania sportów ekstremalnych.
Szef Mercedesa, Toto Wolff ujawnił, że pięciokrotny mistrz świata F1 nie poinformował go, że zamierza wsiadać na wyścigowy motocykl. - Taki jest Lewis - powiedział.
Czytaj także: Hakkinen chwali Bottasa
- To zabawne. Nie miałem pojęcia, że Hamilton wybiera się do Jerez. W pewnym momencie nie mogłem się skontaktować ani z nim, ani z inżynierami. Dowiedziałem się, że jeżdżą, bo nikt nie odbierał telefonu. Później mnie za to przeprosili - wyjaśnił Wolff.
Szef Mercedesa przyznaje, że niektóre pomysły Hamiltona są nieco stresujące dla ekipy. - To prawda, nie jest nam łatwo, ale w przypadku Lewisa taki sposób życia działa. Za każdym razem, kiedy próbuje sił na motocyklu, wraca do nas silniejszy i bardziej zmotywowany. Kocha to. Nie można go za to oceniać. Niektórzy medytują, żeby odreagować. Hamilton wybiera jednoślady - zaznaczył.
Czytaj także: Charles Leclerc pomaga Ferrari
Kierowca Mercedesa poinformował oficjalnie, że jego kolejnym celem jest maszyna MotoGP. - Na pewno pojeżdżę takim sprzętem. Muszę tylko trochę więcej potrenować, żeby poprawić umiejętności. Jest to mój cel i chcę go zrealizować. Oglądam każdy wyścig królewskiej klasy. Nawet jeśli mam swój weekend z F1, to odpuszczam spotkania z inżynierami, żeby obejrzeć rywalizację motocyklistów - powiedział Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1