Valtteri Bottas zapisał się w historii Formuły 1, bo został pierwszym kierowcą, na koncie którego po pierwszym wyścigu sezonu znalazło się aż 26 punktów. Dodatkowe "oczko" to nagroda za wykręcenie najlepszego czasu dnia podczas zawodów w Australii.
- Ten jeden punkt może zrobić różnicę - powiedział kierowca Mercedess, który chwali nowy przepis.
Czytaj także: Honda myśli o pierwszej wygranej po latach
O tym, że dodatkowy punkt może uatrakcyjniać rywalizację kibice przekonali się podczas ostatnich okrążeń na Albert Park, gdzie chrapkę na bonus miał nie tylko Bottas, ale też Max Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
Minusem tego rozwiązania jest to, że trzy czołowe ekipy nadal posiadają olbrzymią przewagę nad resztą stawki. Dlatego należy oczekiwać, że w kolejnych Grand Prix losy dodatkowego punktu będą rozstrzygać się pomiędzy kierowcami Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing.
- Jeśli kierowca zgromadzi więcej takich bonusów, będzie ich mieć trzy czy więcej, to już sporo. Dodatkowe zdobycze punktowe mogą zmienić jego sytuację. Na pewno będziemy skłonni ryzykować w kolejnych wyścigach. Tyle że trzeba to odpowiednio kalkulować. Bo jeśli pojedziesz na pozycji gwarantującej 20 "oczek", to czy warto sięgać po jedno dodatkowe? - dodał Bottas.
- Jakby nie patrzeć, to w skali całego roku jest to aż 21 punktów. Na pewno będziemy walczyć o nie z całych sił - stwierdził z kolei Lewis Hamilton.
Czytaj także: Ferrari zdiagnozowało przyczynę problemu
Brytyjczyk w Australii miał utrudnione zadanie, bo uszkodzona podłoga w jego samochodzie sprawiła, że nie miał najmniejszych szans na nawiązanie walki z rywalami o rekordowe okrążenie.
Przy okazji Grand Prix Bahrajnu swoje podejście do dodatkowego punktu mogą zmienić też szefowie Ferrari. W Australii włoski team nie podjął ryzyka, choć miał sporą przewagę nad zespołami ze środka stawki. Ostatecznie Sebastian Vettel i Charles Leclerc, znajdujący się na czwartym i piątym miejscu, nie zostali wezwani do mechaników, by zmienić opony i próbować poprawić czasy. - Przyjrzymy się naszej strategii - zapowiedział Mattia Binotto, szef Ferrari.
Jeśli spojrzymy w karty historii, w ostatnich sezonach tylko raz doszło do sytuacji, w której tytuł mistrzowski rozstrzygnął się mniejszą różnicą punktów niż 21. Było to w roku 2016, kiedy to Nico Rosberg wyprzedził Lewisa Hamiltona o ledwie 5 "oczek".