F1: Robert Kubica nie ma nic do stracenia. Rosjanie rozumieją decyzję Polaka
- Kubica nie ma nic do stracenia - mówi nam dziennikarz Andriej Los. W Rosji panuje przekonanie, że Polak skorzystał z okazji, jaką był powrót do Formuły 1 w barwach Williamsa. Tyle że forma brytyjskiego zespołu może zniszczyć jego wizerunek.
Teraz sytuacja jest podobna. Dyspozycja ekipy z Grove wydaje się być jeszcze gorsza niż przed rokiem. Z tą różnicą, że to Kubica dostał szansę w Williamsie, a Sirotkin znalazł się poza F1. Dlatego tym razem to fani w Rosji mogą odetchnąć z ulgą.
Czytaj także: Bez rewolucji w silnikach w F1
- Robert nie ma nic do stracenia. Wszyscy wiedzą, że jest w stanie zagwarantować dobre wyniki. A przynajmniej w przeszłości był w stanie to zrobić. To samochód Williamsa nie jest na odpowiednim poziomie. Jeśli Kubica uznał, że warto spróbować i podjąć ryzyko, to jego wybór - powiedział nam Andriej Los, dziennikarz F1news.ru.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemięGdy w listopadzie decydowały się losy fotela w samochodzie Williamsa, otoczenie Sirotkina wysyłało w świat komunikat, że to oni zrezygnowali z dalszej współpracy z Brytyjczykami. Wszakże SMP Racing zapłaciło za rok startów 23-latka ponad 20 mln euro.
- Jeśli zapytasz fanów Sirotkina, samego Siergieja czy jego sponsorów o opinię na ten temat, to powiedzą ci, że podjęli słuszną decyzję. Nie tracą już czasu i pieniędzy na Williamsa. Jest w tym sporo logiki. Bo skoro wyniki były fatalne i nie było co do tego wątpliwości, to kolejny kiepski sezon mógłby zepsuć reputację kierowcy - dodał dziennikarz z Rosji.
Czy w tej sytuacji Kubica i Orlen popełnili błąd przed sezonem 2019, skoro zajęli miejsce Rosjan w Williamsie? - Nie sądzę. Jest za wcześnie, aby wyciągać takie wnioski. Jednak model FW42 jest beznadziejny. Wątpię czy w tym sezonie zobaczymy jakiekolwiek postępy, jeśli chodzi o jego tempo. Dobre jest to, że zespół był w stanie szybko zareagować na konieczność poprawy podwozia i usunął podstawowe błędy, jakie popełnił w fazie projektowania. Jednak Williams potrzebuje czasu. Ile? Tego nikt nie wie - wyjaśnił Los.
Czytaj także: Haas odpowiada Williamsowi
Rosjanin ma świadomość tego, że Williams potraktował Grand Prix Australii jako sesję testową. Podobnie będzie z najbliższym Grand Prix Bahrajnu. Za to rywale pracują już nad poprawkami, wyciągają wnioski z pierwszych zgromadzonych danych. To nie jest dobra informacja dla zespołu z Grove i Kubicy.
- Problem Williamsa polega na tym, że konkurencja nie stoi w miejscu. W F1 pracuje się 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Wszystko po to, by samochody były jeszcze szybsze. Nawet jak Williams zyska sekundę na okrążeniu, to rywale też zrobią krok naprzód i nadal będzie ich dzielić różnica dwóch sekund. Oznacza to jedno. Zespół pozostanie na tyłach stawki - podsumował Los.