Daniel Ricciardo zjechał z toru i opuścił pośpiesznie swój bolid. Australijczyk został wezwany przez sędziów, którzy zarzucili mu, iż nie dopełnił procedur i nie zabrał ze sobą kierownicy. Została ona w samochodzie. Zawodnik Renault nie otrzyma jednak kary, ponieważ zrobił to ze względów bezpieczeństwa.
Okazuje się, że auto Ricciardo miało problemy z jednostką mocy, w związku z czym włączyła się w bolidzie czerwona lampa ostrzegawcza, oznaczająca, że pojawiło się niebezpieczeństwo porażenia prądem. Zespół przekazał Australijczykowi, że ma natychmiast wyłączyć silnik i wyskoczyć z pojazdu.
Czytaj także: absolutna dominacja Marqueza. Rossi jak wino
Team wyjaśnił, że wszelkie działanie Ricciardo w kontakcie z bolidem mogłyby być dla niego niebezpieczne, stąd otrzymał on zakaz zabierania kierownicy z samochodu. W tych okolicznościach zachowanie zawodnika z Antypodów nie zostanie ukarane.
Czytaj także: Vettel przyznał się do winy
Nie zmienia to faktu, że Australijczyk ma za sobą fatalny początek sezonu. 29-latek nie ukończył dwóch pierwszych wyścigów w barwach Renault i wciąż pozostaje bez punktów. To bardzo trudny start przygody z francuskim producentem. Na domiar złego, problemy w Bahrajnie miał także Nico Hulkenberg, którego dopadła awaria w tym samym momencie co Ricciardo.
Renault wciąż nie wytłumaczyło się z problemów Niemca. Ponadto niewyjaśniona została dokładna przyczyna kłopotów Ricciardo. Wycofanie się dwóch samochodów pod koniec wyścigu świadczy jednak fatalnie o niezawodności pojazdów francuskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię