F1: David Beckham poddany krytyce. "Przybija piątki z tyranami"

Obecność Davida Beckhama na Grand Prix Bahrajnu została skrytykowana przez organizacje walczące o prawa człowieka. Wcześniej wskazywały one na to, że tamtejszy rząd łamie podstawowe prawa.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
David Beckham podczas GP Bahrajnu PAP/EPA / SRDJAN SUKI / Na zdjęciu: David Beckham podczas GP Bahrajnu
Wyścig o Grand Prix Bahrajnu po raz kolejny odbywał się w cieniu walki o prawa człowieka. Międzynarodowe organizacje zwracają uwagę na to, że tamtejszy rząd stosuje represje względem obywateli. Jako przykład podawano Najaha Yousifa, który trafił do więzienia, bo protestował przeciwko organizacji wyścigu Formuły 1 na torze Sakhir.

Kontrowersje wokół zawodów F1 nie przeszkodziły w tym, by pojawiły się na nich największe gwiazdy sportu czy filmu. W padoku można było zobaczyć m.in. byłego piłkarza Davida Beckhama, reżysera Guya Ritchiego czy aktorkę Catherine Zetę-Jones.

Czytaj także: Leclerc zignorował polecenie Ferrari

Beckham wymachiwał flagą na zakończenie wyścigu, wcześniej spotkał się też z księciem Salmanem. Były piłkarz Realu Madryt czy Manchesteru United świetnie odnalazł się w padoku F1, za co spadła na niego lawina krytyki.

- To denerwujące, że David Beckham ma frajdę z obecności na Grand Prix Bahrajnu i przybija piątki z tyranami rządzącymi tym krajem. Kiedy tak łatwo się uśmiecha do telewizyjnych kamer i macha szachownicą na mecie, nie powinien zapominać o tysiącach więźniów politycznych w Bahrajnie - przekazał za pośrednictwem "Press Associaton" Ahmed Alwadaei, dyrektor instytutu, który walczy o ochronę praw człowieka w Bahrajnie.

Szereg organizacji domagał się uwolnienia Yusufa przed niedzielnym wyścigiem, ale władze Bahrajnu nie spełniły tej prośby. Podały jedynie do publicznej wiadomości, że nieprawdziwe jest twierdzenie, jakoby trafił on do więzienia z powodu protestów przeciwko wyścigowi F1.

- Beckham powinien pamiętać o Yusufie. On zapłacił wysoką cenę za sprzeciw wobec organizacji wyścigu. Od 2017 roku przebywa w więzieniu, gdzie został poddany m.in. napaści na tle seksualnym - dodał Alwadaei.

Bahrajn jest organizatorem wyścigu F1 od roku 2014. Jednak w sezonie 2011 zawody nie doszły do skutku, bo w kraju panowała nerwowa atmosfera związana z protestami na ulicach przeciwko rządzącym. Prowadzono wówczas rozmowy, by tor Sakhir wypadł na stałe z kalendarza, ale ostatecznie nic takiego nie miało miejsca.

Czytaj także: Ogromna frustracja w Renault

- Goszczenie kierowców i zespołów F1 to dla władz w Bahrajnie okazja, aby oczyścić swój wizerunek i odwrócić uwagę od surowych ograniczeń, jakie obowiązują w tym kraju w zakresie podstawowych wolności. Byłoby wspaniale, gdyby niektórzy sportowcy zamiast wymachiwać flagą, wypowiadali się o prawach człowieka. Chociażby ws. Nabeela Rajaba, który został skazany na pięć lat więzienia tylko dlatego, że tweetował o wojnie w Jemenie i pisał o torturach stosowanych w więzieniach - przekazał za pośrednictwem "The Independent" Allan Hogarth, szef brytyjskiego oddziału Amnesty International.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Czy uważasz krytykę Davida Beckhama za słuszną?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×