Nadchodzące Grand Prix Azerbejdżanu będzie kolejnym wyzwaniem dla Ferrari. Włosi nie weszli najlepiej w nowy sezon Formuły 1. Problemem są nie tylko wyniki, ale też traktowanie kierowców. W dotychczasowych Grand Prix Charles Leclerc kilkukrotnie otrzymywał bowiem team orders, a ekipa faworyzowała Sebastiana Vettela.
- Tak jak lubię Sebastiana i oceniam go jako kierowcę zdolnego sięgnąć po tytuł, to nie sądzę, aby wystarczyło powiedzieć "ten kierowca jest doświadczony, a ten nie jest, więc stawiamy na doświadczenie". Ferrari źle rozegrało kwestię team orders w pierwszych wyścigach - powiedział w rozmowie z "Motorsportem" Gerhard Berger, były kierowca stajni z Maranello.
Czytaj także: George Russell może być jeszcze lepszy
Berger zwrócił uwagę na to, że rzadko już na tak wczesnym etapie sezonu F1 stosuje się polecenia zespołowe. - W zeszłym roku dopiero, kiedy byliśmy na Monzy i mistrzostwa wkraczały w decydującą fazę, to Maurizio Arrivabene przyznał, że jeśli ktoś ma szansę na tytuł, to nie jest to Raikkonen i trzeba stawiać na Vettela - przypomniał Austriak.
Były reprezentant stajni z Maranello podkreśla, że na tym etapie rywalizacji Ferrari tak naprawdę nie wie, który z kierowców będzie lepszy i powalczy o tytuł w F1. Może tym samym zaszkodzić Leclercowi. - Krótko mówiąc, jeśli stosujesz team orders w pierwszym czy drugim wyścigu sezonu, nie podoba mi się - dodał.
Czytaj także: Giovinazzi z podobnym problemem jak Kubica
Paradoksalnie, faworyzowanie Vettela w obecnej sytuacji prowadzi do tego, że rośnie presja na niemieckim kierowcy. - Ma trudne zadanie, bo ma w zespole młodego chłopaka i musi na niego zwracać uwagę, równocześnie starając się pokonać Lewisa Hamiltona. To może zrodzić spory ból głowy - podsumował Berger.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię