Branżowy, brytyjski serwis "Investing" postanowił dokładnie przyjrzeć się sytuacji Williamsa. To jedyny zespół Formuły 1 notowany na giełdzie. Jego akcje sukcesywnie tanieją. We wtorek (23 kwietnia) za jedną z nich trzeba było zapłacić 13,90 euro. Rok temu było to 17,80 euro.
Czy w tej sytuacji warto inwestować pieniądze w zespół, którego barw broni Robert Kubica? Z wyliczeń "Investing" wynika, że tak. Nie należy jednak spodziewać się szybkich zysków. Te mogą przyjść najwcześniej w okolicach 2021 roku, kiedy to w przepisach F1 dojdzie do znaczących zmian. Za sprawą poczynań Liberty Media stawka mistrzostw ma się bardziej wyrównać.
Skąd ten zysk?
Dla wielu kibiców niezrozumiałe jest to, że Williams wypracował zysk w 2018 roku, choć spadł na ostatnie miejsce w tabeli konstruktorów F1. "Investing" w swoim raporcie zwraca uwagę, że jeszcze do połowy 2018 roku firma była na minusie. Dopiero w drugim półroczu udało się jej odwrócić negatywny trend.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Już w 2017 roku zespół z Grove starał się w sposób sztuczny ratować swoje finanse, aby dobrze wyglądały one w tabelkach Excela. Wtedy zdecydowano się na sprzedaż gruntów zlokalizowanych w pobliżu fabryki. Otrzymano za nie 8,4 mln euro.
"Williams osiągnął solidne wyniki w roku 2018. Podstawowa działalność firmy zanotowała minimalny progres. Operacje związane z F1 dały przychód większy o 4 proc. i wzrosły do poziomu 150,9 mln euro. Naszym zdaniem, to odzwierciedla stabilność nagród w F1. Williams kończył bowiem sezony 2016 i 2017 na takich samych pozycjach" - czytamy w raporcie "Investing".
Czytaj także: Williams nie zbuduje samochodu testowego dla Pirelli
Jeśli wykluczymy tę sprzedaż z zestawień finansowych Williamsa za rok 2017, to zysk osiągnięty w kolejnym roku może jeszcze bardziej imponować.
"Firma zanotowała wzrost wpływów ze sponsoringu w roku 2018, ale wynika to z jednorazowej płatności od jednego z partnerów i nie powtórzy się w roku 2019. Wyniosła ona 9,25 mln euro" - informuje analiza. Należy przypuszczać, że mowa o pieniądzach jakie za przedwczesne zerwanie kontraktu syna zapłacił Williamsowi Lawrence Stroll.
Cena akcji będzie spadać
W najbliższych tygodniach nie należy spodziewać się przełomu na torach F1. Tegoroczny samochód Williamsa jest tak kiepski, że Robert Kubica i George Russell nie mają szans na punkty. Dla firmy oznacza to dalszy spadek wartości.
"Uważamy, że zmienna natura przychodów oraz charakter działalności Williamsa sprawiają, że trudno dokonać oceny wartości firmy. Ceny akcji znajdują się w tej chwili pod presją, bo zespół nie ma jakichkolwiek wyników na torze" - czytamy w analizie.
Nadzieją na ustabilizowanie sytuacji jest ciągły rozwój drugiej spółki Williamsa. Firma inżynieryjna Williams Advanced Engineering stopniowo zyskuje kolejnych klientów. W perspektywie średnioterminowej, powinna gwarantować spółce-matce coraz większe przychody. To wpływa pozytywnie na wycenę całej firmy. Zwłaszcza, że WAE w żaden sposób nie jest powiązane ze światem F1.
Warto poczekać
Jeśli ktoś zdecyduje się teraz zainwestować w Williamsa, będzie musiał poczekać na zwrot inwestycji. "Investing" wskazuje, że najwcześniej może do niego dojść w roku 2021.
"Liberty Media powinno prowadzić do wypromowania F1 na kolejne rynki, a co za tym idzie, zwiększenia wysokości nagród finansowych. W perspektywie średnioterminowej bardziej sprawiedliwy podział premii w F1 powinien też pozytywnie wpłynąć na takie zespoły jak Williams" - czytamy w raporcie.
Nie zmienia to faktu, że rok 2019 będzie znacznie trudniejszy dla Williamsa, bo firma otrzyma znacznie mniejszą nagrodę od F1. To efekt zakończenia minionej kampanii na ostatnim miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Dlatego też nie należy oczekiwać, by Brytyjczycy w najbliższym czasie wypłacali dywidendę swoim inwestorom.
Czytaj także: Kimi Raikkonen załatwił sponsora Alfie Romeo
"Dywidendy mają niski priorytet w obecnej sytuacji firmy. Nie zadeklarowano ich wypłaty w najbliższym czasie. Inwestycje Williamsa koncentrują się na poprawie konkurencyjności i wydajności zespołu F1" - dowiadujemy się z raportu.
"Investing" chwali też Williamsa za zmniejszenie długu netto. W tej chwili pożyczki zaciągnięte przez firmę wynoszą 13,75 mln euro. To spadek o niespełna 6,5 mln euro. Tak małych zobowiązań stajnia z Grove nie miała od roku 2013.
Perspektywy
"Spodziewamy się, że wysokość nagród dla Williamsa z puli F1 w roku 2019 spadnie, nawet jeśli Liberty Media wygenerowało większe zyski. Sytuację pogarsza też fakt, że tym razem nie należy oczekiwać jednorazowej płatności w wysokości 9,25 mln euro, jaką zespół F1 otrzymał w roku 2018" - czytamy w raporcie na temat sytuacji Williamsa.
Do pozytywów należy zaliczyć pozyskanie ROKiT jako sponsora tytularnego, choć nie wiadomo czy firma gwarantuje większe wpłaty, niż wcześniejszy darczyńca w postaci Martini.
Czytaj także: 40 mln dolarów za wyścig F1. Polska może tylko pomarzyć
"Konkurencja w F1 robi się coraz ostrzejsza, co może prowadzić do tego, że zespół nie poprawi swojego dorobku punktowego. Jednak Williams kontynuuje ciężką pracę, aby poprawić swoje wyniki na torze i zyskać nowe wsparcie finansowe" - twierdzi "Investing".
Ostatecznie serwis uważa, że kluczowy dla Williamsa będzie zrównoważony podział zysków w F1, jaki wejdzie w życie w roku 2021. W dłuższej perspektywie świadomość tego, że firma będzie otrzymywać więcej pieniędzy od właściciela F1 ma być zachęcające dla potencjalnych inwestorów. Póki ten moment nie nadejdzie, firma musi jednak wegetować na końcu stawki F1.