F1: Williams - jedyny taki zespół w stawce. Od dwóch miesięcy bez dyrektora technicznego

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Claire Williams i Paddy Lowe
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Claire Williams i Paddy Lowe

Williams jest wyjątkowym zespołem F1. Nie chodzi o brak punktów czy spóźnienie na testy. Ekipa z Grove jako jedyna funkcjonuje bez dyrektora technicznego. I to w momencie, gdy najmocniej go potrzebuje, aby nadrobić stracony dystans do rywali.

W tym artykule dowiesz się o:

Mamy początek maja, a Williams nadal nie rozwiązał kwestii Paddy'ego Lowe'a. Dyrektor techniczny, obwiniany za niepowodzenia w minionym sezonie i problemy z budową maszyny w tym roku, poprosił o urlop z "przyczyn osobistych" w pierwszych dniach marca. Od tego momentu nie bierze udziału w codziennym życiu fabryki.

O tym, że zespół z Grove będzie mieć problemy z pozyskaniem nowego specjalisty od spraw technicznych wiedzieli niemal wszyscy. Za Williamsem nie stoją dni duże pieniądze, ani też nie rysuje się wizja walki o czołowe lokaty w F1.

Czytaj także: Sirotkin walczy o powrót do F1 

Dla ambitnych inżynierów to wystarczające powody, by nie aplikować na czołowe stanowiska w fabryce. Byłaby to bowiem misja straceńcza. Odmówił im zresztą James Key, który wybrał ofertę McLarena.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Fakt, że Williams w ciągu dwóch miesięcy nie rozwiązał kwestii Lowe'a powinien martwić. W końcu osoba dyrektora technicznego jest kluczowa przy rozwoju maszyny, czasem potrafi być nawet ważniejsza od szefa zespołu. To trochę tak, jakby zespół piłkarski przez dwa miesiące funkcjonował bez trenera, a taktykę i skład na mecze ustalał masażysta.

Z kim Robert Kubica i George Russell mają rozmawiać o poprawkach do modelu FW42? Dyskutować o kierunku zmian? Kto przewodzi poniedziałkowym odprawom technicznym, na których podsumowuje się wydarzenia z weekendu wyścigowego?

Dział techniczny Williamsa liczy kilkanaście osób, ale potrzebują one mocnego lidera. Przywódcy, któremu będą ufać. To był zresztą jeden z argumentów przeciwko Lowe'owi pod koniec jego pracy w fabryce, że pracownicy stracili do niego zaufanie. W buty 56-latka mógłby wejść Patrick Head. 72-latek to w końcu założyciel Williamsa, wielki autorytet.

Tyle że Head jako konsultant wspomaga ekipę ledwie dwa tygodni w tygodniu, a ona potrzebuje kogoś na stały etat. Kogoś, kto w obecnej sytuacji będzie zarywać noce, byle tylko poprawić wydajność samochodu.

W kalendarzu mamy maj, a w czerwcu zespoły zaczynają projektować samochody na kolejny rok. Wprawdzie tym razem nie dojdzie do żadnej regulaminowej rewolucji, ale Williams w tej chwili musi nadrabiać straty do rywali. Kto w tej sytuacji weźmie za to odpowiedzialność? Jeśli maszyna Williamsa w roku 2020 będzie równie niekonkurencyjna, a jest na to spora szansa, to tak naprawdę trudno będzie wskazać jednego winnego. Chyba, że Claire Williams, ale to inna historia.

Obecnie Williams jest wyjątkowym zespołem w F1. Niestety, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jedynym bez punktów na koncie, ale też formalnie bez dyrektora technicznego. Posiadają go nawet małe ekipy jak Alfa Romeo czy Toro Rosso, które otrzymują szereg części od Ferrari czy Red Bulla, więc nie muszą konstruować swoich pojazdów od zera.

Czytaj także: Williams z nowym kontraktem 

Samo Ferrari poszło zimą inną drogą. Wzmocniło pozycję Mattii Binotto, dotychczasowego dyrektora technicznego, że awansowało go też na stanowiska szefa zespołu. Jakoś nikt nie wyobrażał sobie scenariusza, w którym Maurizio Arrivabene (poprzedni szef) nagle obejmuje rządy w dziale technicznym. Zwłaszcza, że Binotto spędził w Ferrari ćwierć wieku, pamięta jeszcze czasy triumfów Michaela Schumachera.

Rozstanie Williamsa z Lowem nie będzie należało do łatwych. Brytyjczyk jest akcjonariuszem firmy, ma mieć zagwarantowaną sowitą odprawę w przypadku zwolnienia. Dlatego też w firmie liczono na jego honor, że sam poda się do dymisji i tym samym zrzeknie zagwarantowanych pieniędzy. Jak widać, to raczej nie nastąpi. Póki co, trwa przeciąganie liny i jeśli jest ono dla kogoś niekorzystne, to dla zespołu. Bo Lowe swoją pensję i tak musi otrzymywać. W końcu jest tylko na urlopie.

Źródło artykułu: