Ledwie jeden punkt zdobyty w sezonie 2018 - tak wyglądał dorobek Siergieja Sirotkina w barwach Williamsa. Nie dziwiło zatem, że brytyjska ekipa bez żalu rozstała się z kierowcą z Moskwy i postawiła na Roberta Kubicę. Sam Sirotkin zapewniał jednak, że kiepskie osiągi samochodu sprawiły, że nie mógł pokazać swojego potencjału i czuł rozgoryczenie po decyzji Brytyjczyków.
Sirotkin jest w tej chwili rezerwowym kierowcą Renault w F1, ale by nie wypaść z rytmu jazdy, broni też barw SMP Racing w wybranych zawodach długodystansowych WEC.
Czytaj także: Fernando Alonso może wrócić do F1
W nadchodzący weekend zobaczymy go w wyścigu Sebring 100 Miles. Już w pierwszej sesji treningowej 23-latek pokazał, że być może przedwcześnie krytykowano go za wyniki osiągane w Williamsie.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1
Rosjanin uzyskał najlepszy czas (1:56.264) w treningu, dzięki czemu SMP Racing znalazło się na czele stawki i pozostawiło w pokonanym polu dwie faworyzowane załogi Toyoty z Fernando Alonso czy Sebastienem Buemim w składzie.
Barw SMP Racing podczas wyścigu długodystansowego na Sebring bronić będzie też Stoffel Vandoorne. Belg w zeszłym roku również startował w F1 i wypadł ze stawki ze względu na kiepskie wyniki w barwach McLarena. W piątek Vandoorne w siostrzanym samochodzie uzyskał znacznie gorszy czas od Sirotkina - 1:58.236. Był zatem o niespełna dwie sekundy gorszy od Rosjanina.
Na początku roku Sirotkin powtarzał, że potraktuje gościnne występy w WEC jako okazję do zaprezentowania swojego talentu i udowodnienia, że zasłużył na kolejną szansę. Świetny czas w piątkowym treningu pokazał, że Rosjanin nie rzucał słów na wiatr. Biorąc też pod uwagę jego zaplecze sponsorskie, może on ciągle być ciekawą opcją dla kilku ekip F1 w kontekście sezonu 2020.