W ostatnich dwóch sezonach George Russell w cuglach zdobywał tytuły mistrzowskie w GP3 i F2. W tym roku Brytyjczyk napotkał jednak poważne problemy. Chociaż ziściło się marzenie 20-latka o awansie do Formuły 1, to słaba forma Williamsa sprawia, że nie ma jakichkolwiek szans na walkę o punkty.
- To nie jest pierwszy trudny rok w mojej karierze. Myślę, że jeśli masz idealną ścieżkę rozwoju, to w takich chwilach nie wiesz jak sobie poradzić. Tymczasem ja miałem już sporo trudnych momentów i czerpię z tych doświadczeń - ocenił kierowca z King's Lynn w rozmowie z "Motorsportem".
Czytaj także: Robert Kubica zadowolony z siebie, ale jest wiele do poprawy
Russell w tej chwili jest wspierany przez Mercedesa i nie musi się martwić o dalszą karierę w F1, mimo kiepskich wyników osiąganych w barwach Williamsa. Nie zawsze było jednak tak kolorowo. W czasach kartingu oraz na początku przygody z F3, brytyjski kierowca nie miał łatwego życia.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]
- Mój ostatni rok w kartingu (2013 - dop. aut.) był bardzo trudny. Byłem zawodnikiem ekipy Biret ART, która nie notowała dobrych wyników. Dla mnie to była sytuacja win-win. Dobre wyniki sprawiały, że mogłem zostać dostrzeżony. Jeśli były kiepskie, to ludzie winili za nie sprzęt - wytłumaczył Russell.
Dlatego też kierowca Williamsa nie martwi się o swoją przyszłość i jest przekonany, że również przy tak słabej dyspozycji ekipy z Grove, może udowodnić swoją wartość. Zwłaszcza, że w ostatnich wyścigach notował lepsze wyniki niż Robert Kubica.
Czytaj także: Zespoły F1 mają dość wydłużającego się sezonu
- Można to nazwać rokiem budowania swojej postaci, wartości. Miałem to już w F3, bo tam też dwa sezony były dalekie od doskonałości. To sprawiło, że jestem kierowcą takim, jakim jestem teraz. Sporo wyciągnąłem z moich trudnych momentów w karierze - podsumował Russell.