F1: Barcelona chce pozostać w kalendarzu. Jerez alternatywą dla Grand Prix Hiszpanii

Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: tor Catalunya w Barcelonie
Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: tor Catalunya w Barcelonie

Barcelona robi wszystko, aby pozostać w kalendarzu F1 na kolejne lata. Zarządcy toru Catalunya opisują obecną sytuację jako "przeciąganie liny" i liczą na to, że właściciel F1 zgodzi się im obniżyć opłatę za prawa do Grand Prix Hiszpanii.

W tym artykule dowiesz się o:

Niedawno "Motorsport" poinformował, że Barcelona wypadnie z kalendarza Formuły 1 od roku 2020, a jej miejsce zajmie holenderskie Zandvoort. Hiszpanie zarzekają się jednak, że sprawa nie jest przesądzona, a negocjacje określają mianem "ożywionych".

- Negocjacje zostały ożywione, a po niedzielnym wyścigu intensywność rozmów zostanie zwiększona. Potrwają one cały czerwiec. Chcemy przedłużyć kontrakt i organizować Grand Prix Hiszpanii przez kolejne lata. Odczucia są pozytywne. W końcu znajdziemy porozumienie - mówi anonimowo na łamach "Marki" jeden z promotorów wyścigu F1 w Barcelonie.

Czytaj także: Barcelona nadal walczy o F1

Hiszpański dziennik jest zdania, że informacja o zakończeniu współpracy pomiędzy F1 a torem Catalunya ukazała się na łamach "Motorsportu" celowo. W ten sposób Liberty Media chce zwiększyć presję na hiszpańskich działaczach.

ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

"Zandvoort potrzebuje remontu, którego koszt szacowany jest na ok. 100 mln euro. Części z tych prac nie uda się wykonać w dwanaście miesięcy" - twierdzi "Marca".

Tymczasem przedstawiciele toru w stolicy Katalonii zdradzili, że problem w negocjacjach z właścicielem F1 pojawił się w styczniu. - Myśleliśmy, że ogłosimy przedłużenie umowy, a pojawiły się zmienne, które doprowadziły do tego, że cały proces zwolnił. Jednak chęci współpracy są z obu stron - stwierdził jeden z działaczy.

Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Aby F1 pozostała w Barcelonie, Liberty Media musi obniżyć sumę, jaką co roku Hiszpanie wpłacają za prawa do organizacji imprezy. Innym wyjściem byłoby zapewnienie promotorom różnego rodzaju ulg w zamian za dzielenie się zyskiem z zawodów.

Czytaj także: Zespoły F1 mają dość coraz dłuższego sezonu 

- To przeciąganie liny, ale nie są to kwestie, których nie dałoby się rozwiązać. Jestem optymistą, ale nie ma tu półśrodków. Albo przedłużymy umowę, albo nie - ocenił jeden z rozmówców "Marki".

Alternatywą dla Barcelony mogłoby być hiszpańskie Jerez, ale w tym wypadku również konieczne są prace na torze. Ich koszt to ok. 4 mln euro. "Przedstawili Liberty Media poważną propozycję, ale już wiedzą, że to pozostanie w sferze marzeń. Inna historia to możliwość organizacji zimowych testów w tym mieście" - podsumowała "Marca".

Komentarze (0)