Na początku tygodnia "Motorsport" informował, że Barcelony zabraknie w kalendarzu Formuły 1 na rok 2020. Miejsce Grand Prix Hiszpanii ma zająć holenderskie Zandvoort. Na decyzję Liberty Media miało wpłynąć kilka czynników, m.in. brak wsparcia dla imprezy ze strony hiszpańskiego rządu oraz koniec kariery Fernando Alonso.
Jednak "Diario Sport" twierdzi, że los Grand Prix Hiszpanii nie jest jeszcze przesądzony. Informatorzy gazety twierdzą, że ostatnie przecieki do mediów to próba wywarcia nacisku na Hiszpanach, by poprawili swoją ofertę.
Czytaj także: Arabia Saudyjska oferuje miliony za F1
- Negocjacje wciąż trwają i nie wygląda na to, aby miały być zerwane, choć wszystko może się zdarzyć - powiedział hiszpańskiemu dziennikowi anonimowo jeden z działaczy.
ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Sprawę skomentował też Vicenc Aguilera, prezydent toru Catalunya. - To proces, którego nie możemy przyspieszyć. Mamy pewnych rywali, co nas martwi i zajmuje nasze myśli. Jednak chcemy nadal organizować wyścig F1. Grand Prix Hiszpanii nie może zniknąć z kalendarza - stwierdził na łamach "El Mundo Deportivo".
Czytaj także: Grand Prix Włoch ma pozostać w kalendarzu
Po tym sezonie kończą się umowy na organizację wyścigów F1 w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Włoszech i Meksyku. Pozostaniem w kalendarzu pochwalili się już Włosi, a nowa umowa dotycząca Grand Prix na Monzy ma obowiązywać do roku 2024. F1 nie potwierdziła jednak oficjalnie tej wiadomości. Na finiszu są też rozmowy z zarządcami brytyjskiego Silverstone.