Szanse na wystąpienie burz w trakcie Grand Prix Monako wynoszą 80 proc. - ogłosili synoptycy (czytaj więcej o tym TUTAJ). Informację o tym z radością przyjęli kierowcy z końca stawki. Chociażby Charles Leclerc, który po fatalnym błędzie Ferrari w kwalifikacjach, zajął dopiero piętnastą pozycję.
- Mam nadzieję, że spadnie deszcz i będzie trochę loterii. Jeśli nie, będzie nudno. Będę musiał dużo ryzykować. Nawet kosztem ewentualnego wypadku. To jedyne, co mogę zrobić, bo wiemy jak trudno wyprzedza się w Monako - mówił w sobotę Leclerc (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Ferrari wytłumaczyło się z blamażu
Nadzieje Leclerca związane z opadami nie są zaskoczeniem, bo choć wielu kibiców nie wyobraża sobie F1 bez Grand Prix Monako, to charakterystyka krętego ulicznego toru sprawia, że wyprzedzanie na nim jest niemal niemożliwe. W tym wyścigu kluczowa jest pozycja startowa.
ZOBACZ WIDEO: Rajd Dakar przenosi się do Arabii Saudyjskiej. Krzysztof Hołowczyc: Gospodarze nie będą szczędzić grosza
- Liczę, że deszcz nam pomoże i dzięki temu zdobędziemy kilka punktów - powiedział "Motorsportowi" Sergio Perez, kierowca Racing Point.
Racing Point był do tej pory najsłabszą ekipą obok Williamsa podczas weekendu w Monako. Perez ukończył kwalifikacje na siedemnastym miejscu. Zaraz za Meksykaninem sklasyfikowany został jego kolega z zespołu, Lance Stroll. Gorsi byli jedynie George Russell i Robert Kubica.
- Monako to dla nas trudny i wyjątkowy tor. Wierzę, że nie prezentuje prawdziwego tempa naszego samochodu. Niedziela to nowy dzień. Oby spadł deszcz i wymieszał stawkę - dodał Stroll.
Specyfika Grand Prix Monako sprawia, że nawet Williams może liczyć na łut szczęścia w przypadku opadów deszczu. Odpowiednia strategia i podjęcie ryzyka z oponami może się okazać kluczowe w przypadku zmiennych warunków. Daje to nadzieję na wbicie się do środka stawki, a następnie pozostanie w nim. Wszystko ze względu na brak miejsc do wyprzedzania.
Czytaj także: Orlen zadowolony z Williamsa i Kubicy
Należy jednak pamiętać, że tor w Monako nie gwarantuje kierowcom dużej przyczepności, a to główna bolączka tegorocznego samochodu Williamsa. W deszczu sytuacja stanie się jeszcze trudniejsza. Może się okazać, że Kubica i Russell czują się jakby jechali po lodzie. Uniknięcie kontaktu z bandą na dystansie wyścigu będzie zatem ogromnym wyzwaniem. Sam Russell w sobotnich kwalifikacjach był o milimetry od trafienia w ścianę.