Do tej pory Mercedes był jedynym producentem, który nie dokonał wymiany silników w swoich samochodach w obecnej kampanii Formuły 1. Zgodnie z obowiązującym regulaminem, jednostka napędowa musi wytrzymać co najmniej siedem wyścigów. Wynika to z limitu trzech maszyn na sezon.
Jedynie George Russell, po fatalnym wypadku podczas treningu przed Grand Prix Azerbejdżanu, musiał wymienić niektóre komponenty silnika. Wtedy kierowca Williamsa otrzymał m.in. nową elektronikę oraz baterię.
Czytaj także: Zespoły F1 tęsknią za starymi silnikami
Zastosowanie nowych silników Mercedesa w Kanadzie nie jest zaskoczeniem, bo tor im. Gillesa Villeneuve'a posiada długie proste, na których bardzo ważna jest moc maksymalna. Co ważne, otrzymają je też zespoły współpracujące z niemieckim producentem - Williams oraz Racing Point.
ZOBACZ WIDEO Kadra U-21 cieszy się z mocnych rywali. "Kownacki powiedział wprost, że nie potrafimy grać w ataku pozycyjnym"
- Ludzie z fabryki pracowali niesamowicie ciężko, bo nie był to łatwy początek roku, jeśli chodzi o rozwój silnika. To ewolucja konstrukcji z ostatnich lat, więc przesuwanie jej granicy jest trudne. Pracuje przy tym sporo osób - powiedział "Motorsportowi" Lewis Hamilton.
Czytaj także: Przełomowy moment dla Hondy i jej silnika
Wcześniej z poprawionych silników skorzystało z Ferrari. Włosi zamontowali je w samochodach Sebastiana Vettela i Charlesa Leclerca przy okazji Grand Prix Hiszpanii, bo liczyli, że w ten sposób uda im się pokonać Mercedesa. Z kolejnych jednostek w tym sezonie korzystają już też kierowcy ekip współpracujących z Hondą.
Kierowcy w trakcie sezonu mogą skorzystać maksymalnie z trzech silników. Ich alokacja jest uzależniona od decyzji i sytuacji zespołu. Gdyby istniała taka potrzeba, Mercedes czy Williams mogą po Grand Prix Kanady wrócić do starszej jednostki napędowej. Dopiero w momencie sięgnięcia po czwartą maszynę kierowca karany jest przesunięciem w tył na polach startowych.