Doradca Red Bulla ds. motorsportu, Helmut Marko powiedział niedawno, że Mercedes jest faworyzowany przez władze Formuły 1 i niewykluczone, że informacje dotyczące opon na sezon 2019 dotarły do ekipy Toto Wolffa zdecydowanie wcześniej niż do innych zespołów. Austriak zasugerował, że to właśnie dlatego team Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa dominuje w tegorocznej rywalizacji.
Pozostałe zespoły narzekają na wąskie okno pracy ogumienia Pirelli. Mercedes nie ma takiego problemu. - Oczywiście wysłuchujemy każdej ekipy i każdego zdania. Wszelkie informacje są dla nas cenne - powiedział Mario Isola, szef projektu Pirelli w F1. - Większość prosi o poszerzenie zakresu działania opon - wyjaśnił.
Czytaj także: Jorge Lorenzo wyeliminował czołowych zawodników MotoGP
- Wiemy, że musimy nad tym popracować. Projektujemy nowe opony pod kątem sezonu 2020, a także 2021, kiedy to planujemy rezygnację z koców grzewczych. Wymaga to zmiany podejścia. Na razie zastanawiamy się, czy chcemy wprowadzać wielkie innowacje w 2020 roku już pod kątem kolejnego. Wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie - przekazał Włoch.
Czytaj także: Nie będzie zmiany opon w trakcie sezonu. Pirelli nie ugnie się pod presją ekip
Zamieszanie dotyczące opon z pewnością nie wpływa korzystnie na zmniejszenie wydatków w królowej motorsportu. Aktualnie zespoły uczą się pracy z ogumieniem przygotowanym na sezon 2019, tymczasem już teraz wiadomo, że czekają nas kolejne zmiany, które niosą za sobą także konieczność przeprojektowywania samochodów.
W 2020 roku na torach F1 znów oglądać będziemy inne ogumienie, które pojawi się na rok, ponieważ już w sezonie 2021 zajdzie konieczność kolejnych zmian, z powodu rewolucji związanej z bolidami. Trudno nazwać takie działania cięciem kosztów. W ten sposób w F1 przejadane są miliony euro.
[color=black]ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
[/color]