W tej chwili Formułą 1 zarządza Chase Carey, a jego umowa obowiązuje do końca 2020 roku. Wiele wskazuje na to, że nie zostanie przedłużona (czytaj więcej o tym TUTAJ). Dlatego też w F1 ruszyła giełda nazwisk, na której najwyżej stoją akcje Toto Wolffa. Kontrakt szefa Mercedesa również wygasa po sezonie 2020.
- Nie wierzę, aby w F1 był lepszy menedżer niż Toto. Jednak, gdy postawisz go w pokoju, w którym podejmuje się decyzje, to ludzie będą go uważać za stronniczego. To tylko moja opinia - skomentował ostatnie plotki Lewis Hamilton na łamach "Motorsportu".
Czytaj także: Haas wstrzymuje się ze zmianami
Brytyjczyk jako przykład podał Jeana Todta, który przez wiele lat szefował zespołowi Ferrari, by po krótkim odpoczynku od F1 zostać prezydentem FIA. - Wszyscy znamy jego umiejętności, jego kwalifikacje, ale był w czerwonym zespole tak długo, że gdy się budzi i ma wybrać czerwoną lub srebrną koszulkę, to wybierze tę pierwszą - dodał Hamilton.
Aktualny mistrz świata uważa, że na czele F1 powinien stanąć ktoś neutralny, kto nie dbałby o interesy Mercedesa czy Ferrari. - Tymczasem Toto od dawna jest szefem Mercedesa. Jeśli chodzi o samo zarządzanie, to pewnie byłby najlepszą opcją, bo jest w tym bezbłędny. Jednak potrzebujemy kogoś z zewnątrz, kogoś neutralnego, bez wiedzy na temat Ferrari czy Mercedesa - wyjaśnił 34-latek.
Czytaj także: Williams i najszybszy traktor świata
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu