F1: teorie spiskowe ws. Roberta Kubicy. Mercedes musi dostarczać takie same silniki Williamsowi

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

Przed Grand Prix Austrii pojawiła się plotka, jakoby George Russell korzystał w Williamsie z innego, mocniejszego silnika niż Robert Kubica. - Są takie same - twierdzi Stephen Camp. Dziennikarz zwraca uwagę na to, że wymusza to regulamin.

Trudno porównywać tegoroczne tempo Roberta Kubicy i George'a Russella, bo brytyjski kierowca jest regularnie lepszy od starszego kolegi z Williamsa. Kubica narzeka na brak prędkości na prostych, ma problemy z przyczepnością. Na początku roku 34-latek sugerował też, że oba samochody mocno różnią się od siebie.

O ile jeszcze niedawno Williams miał problemy z produkcją części w fabryce, o tyle teraz kłopoty pozostawił daleko za sobą. Tymczasem Kubica pozostaje nienaturalnie wolniejszy od Russella. Czasem nawet o sekundę na okrążeniu, co w F1 się nie zdarza, jeśli chodzi o kierowców tego samego zespołu.

Włoski "Motorsport" zasugerował, że słabsze tempo Kubicy może być spowodowane silnikiem Mercedesa. Niemiecki producent wspiera Russella, bo ten należy do jego programu juniorskiego i ma interes w tym, by uzyskiwał lepsze wyniki niż Kubica (czytaj więcej o tym TUTAJ). Dlatego 21-latek miałby otrzymywać silnik o takiej samej specyfikacji jak Lewis Hamilton czy Valtteri Bottas. Dla Polaka byłaby zarezerwowana słabsza jednostka (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Spiskowa teoria dziejów

Z teoriami dotyczącymi słabszej jednostki napędowej czy też dwóch różnych samochodów nie zgadza się jednak Stephen Camp z "Motorsport Week". - Silniki są takie same. FIA wymusiła to na producentach w zeszłym sezonie, by zespół kliencki, a takim jest Williams, dostawał takie same podzespoły jak ekipa fabryczna. Klient musi też dostawać takie same podzespoły, aktualizacje, itd. - stwierdził brytyjski dziennikarz.

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

Camp ma na myśli dokument, jaki FIA wystosowała do teamów na początku 2018 roku. Światowa federacja przypomniała wtedy zespołom, że muszą one dostarczać swoim partnerom identyczne silniki, elektronikę oraz pozostałe elementy w takiej specyfikacji, z jakiej same korzystają.

Już wtedy pojawiały się bowiem zarzuty, że Mercedes traktuje swoich klientów po macoszemu. Williams i Force India (obecny Racing Point) miały otrzymywać silniki w gorszej specyfikacji, o nieco słabszej mocy. W ten sposób Niemcy nie chcieli sobie tworzyć wewnętrznej konkurencji w F1.

- Zapytajcie Claire Williams, dlaczego FIA wystosowała takie pismo - rzucił do dziennikarzy Christian Horner, szef Red Bull Racing.

- Nie sądzę, abyśmy dostawali gorsze silniki od tych, jakie stosuje Mercedes - twierdziła wtedy w jednym z wywiadów Claire Williams. Trudno jednak oczekiwać od szefowej Williamsa, by mówiła inaczej. Gdyby powiedziała wprost, że niemiecki producent traktuje jej ekipę po macoszemu, zaszkodziłaby sobie jeszcze bardziej.

Zresztą sam Toto Wolff zaprzeczał później, aby pismo FIA było wycelowane w Mercedesa. - Wątpię, aby któryś z klientów naciskał FIA na wydanie takiej dyrektywy. Dla nas jest ona nieistotna. Musimy dostarczać współpracującym z nami zespołom taki sam sprzęt, jak i oprogramowanie. Zawsze tak robiliśmy - twierdził szef Mercedesa na łamach "Autosportu".

Należy jednak pamiętać, że za produkcję części odpowiedzialni są ludzie. Nawet w samochodach drogowych zdarza się, że jeden model potrafi różnić się od drugiego, choć opuściły tę samą w fabrykę. F1 jest na tyle konkurencyjnym środowiskiem, że minimalna różnica w jednej części może mieć wpływ na osiągi samochodu. Chociaż oczywiście nie takie, by Kubica od razu był o sekundę wolniejszy od Russella.

Kubica nie trzyma tempa

Kibice, którzy stoją po stronie Williamsa i Russella, zwracają uwagę na to, że zespół działałby na własną niekorzyść, gdyby udostępniał Kubicy samochód o gorszej specyfikacji. Williams jest w takiej sytuacji, że potrzebuje jak najwięcej danych, by zwiększyć swoje szanse na poprawienie osiągów.

- Na pewno słabsze wyniki Kubicy nie są spowodowane silnikiem. Nie mogę komentować jego tempa z czysto technicznego punktu widzenia, ale to wygląda tak jakby po prostu nie miał odpowiedniej prędkości. Chciałbym się mylić, ale wychodzi na to, że Russell jest po prostu szybszym kierowcą, że ten obecny samochód Williamsa do niego lepiej pasuje - dodał Camp.

Dwa czynniki mogą być kluczowe, aby zrozumieć różnicę w czasach i wynikach Russella oraz Kubicy. Styl jazdy oraz opony. 21-latek może preferować inne zachowanie samochodu niż Polak, stąd potrafi się lepiej zaadoptować za jego kierownicą. Do tego lepiej dba o opony, które z oczywistych względów nazywane są "czarnym złotem F1".

Nieprzypadkowo Kubica chwalił ostatnio Russella i wróżył mu wielką karierę w F1 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Brytyjczyk nie dość, że jest jednym z większych talentów młodego pokolenia, to dodatkowo miał okazję pracować z najlepszymi inżynierami Mercedesa. To mogło przyczynić się do tego, że jest w stanie lepiej zrozumieć opony Pirelli niż Kubica, który ze swojego pierwszego pobytu w F1 pamięta znacznie inne ogumienie firmy Bridgestone.

Jak to wygląda w innych zespołach?

Rywalizacja w Williamsie ma w tej chwili jednowymiarowy charakter. Russell prowadzi z Kubicą 9:0, jeśli chodzi o pojedynki kwalifikacyjne. W wyścigach jest 8:1 dla młodego Brytyjczyka. W Formule 1 jest jednak jeszcze jeden zespół, w którym jeden kierowca tak mocno dominuje nad drugim. To Red Bull Racing.

W Red Bullu jako jedyny o podia jest w stanie walczyć Max Verstappen. Dość powiedzieć, że Holender w niedzielę wygrał pierwszy wyścig w tym sezonie. Na jego koncie jest 126 punktów. Partnerujący mu Pierre Gasly nawet nie jest w stanie zbliżyć się do rezultatów młodszego kolegi. Francuz zdobył tylko 43 "oczka". Niemal trzy razy mniej.

Czy ktoś w przypadku Red Bulla mówi o niesprawiedliwym traktowaniu lub też przygotowaniu dwóch różnych samochodów? Nie. Pojawiają się za to opinie, że Gasly nie dorównuje poziomem talentu Verstappenowi i po prostu jest poddawany brutalnej weryfikacji.

- Jego wyniki są nie do zaakceptowania. W Kanadzie czy we Francji zaprezentował się gorzej niż oczekiwaliśmy. Różnica między naszymi kierowcami jest zbyt duża - powiedział ostatnio agencji APA Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

Gasly z powodu słabych wyników może wkrótce stracić miejsce w Red Bullu, tak jak Kubica może wypaść ze stawki F1. To naturalna konsekwencja sytuacji, w której nie dostarcza się rezultatów na miarę oczekiwań zespołu.

Źródło artykułu: