Grand Prix Niemiec to przedostatni wyścig w kalendarzu F1 przed przerwą letnią. Zespoły chcą jednak jak najlepiej wykorzystać okres przed wakacjami, stąd większość z nich zapowiada wprowadzenie na Hockenheim poprawek do swoich samochodów. Nie inaczej jest w przypadku Williamsa.
- Minęło sporo czasu odkąd jeździłem na Hockenheim. To trudny tor, gdzie mieszają się wolne i szybkie zakręty. Nie mogę się doczekać ponownej jazdy na tym obiekcie i przetestowania nowych części. Mam nadzieję, że poprawimy nasze tempo. Jeśli samochód będzie tak dobry jak na Silverstone, czeka nas sporo zabawy - przekazał za pośrednictwem komunikatu prasowego Robert Kubica.
Czytaj także: Racing Point ma problemy ze sponsorem
Po Grand Prix Wielkiej Brytanii Williams dokonał analizy nowych części i jest zadowolony z ich działania. - Na Silverstone przeprowadziliśmy kilka testów i efekty są zadowalające. To dzięki temu Robert i George osiągnęli najlepszy wynik w sezonie. Będziemy testować kolejne elementy w nadchodzących wyścigach - zapewnił Dave Robson, starszy inżynier wyścigowy Williamsa.
Dla Williamsa złą wiadomością jest to, że zwykle na Hockenheim zespoły ustawiają samochody tak, by dysponowały sporym dociskiem. Tymczasem to jedna z bolączek modelu FW42. - Strefy hamowania też będą wymagające, bo mamy niewiele okazji, by schłodzić hamulce. Do tego asfalt jest dość gładki, co może utrudnić zagrzanie opon Pirelli i zmuszenie ich do odpowiedniej pracy w kwalifikacjach - dodał Robson.
Czytaj także: Ocon nie zaprzecza rozmowom z Williamsem
Optymistycznie do rywalizacji w Niemczech podchodzi za to George Russell. - Nie mogę się doczekać powrotu do Niemiec, bo Hockenheim to tor, na którym lubię jeździć. Nie ścigałem się tam przez ostatnie trzy lata, ale mam dobre wspomnienia z tego obiektu. To właśnie tam rozmawialiśmy po raz pierwszy z Williamsem na temat moich startów w F1 w roku 2019. Do tego mamy teraz kilka rzeczy do sprawdzenia, co powinno być wskazówką, co do dalszego rozwoju - podsumował Russell.
ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor