Platforma bukmacherska SportPesa ma w tej chwili zawieszoną licencję przez rząd w Kenii, co utrudnia jej działanie na afrykańskim rynku, który jest dla niej kluczowy. To wystarczyło, aby w F1 zaczęto mówić o kolejnej podejrzanej firmie, która szybko może zniknąć z padoku królowej motorsportu.
Bukmacher odpowiedział na plotki poprzez publikację specjalnego oświadczenia. W nim zapewnił, że nie planuje kończyć współpracy z zespołem Racing Point.
Czytaj także: Raikkonen może zastąpić Vettela w Ferrari
"Chcemy obalić twierdzenia, jakoby nasza firma zmierzała ku zamknięciu. Prowadzimy rozmowy z rządem i zainteresowanymi stronami. Jesteśmy przekonani, że wkrótce osiągniemy porozumienie i ponownie będziemy działać w 100 proc." - czytamy w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Kłopoty bukmacherów w Kenii to efekt działań prezydenta Uhuru Kenyatty, zdaniem którego większość tego typu firm unika płacenia podatków w tym kraju i zezwala na grę osobom niepełnoletnim, przez co wśród młodocianych rośnie ryzyko wystąpienia problemów z hazardem.
SportPesa została sponsorem tytularnym Racing Point na początku 2019 roku. Za pierwszy sezon współpracy ekipa z Silverstone miała otrzymać 8 mln dolarów, a za kolejny - 10 mln dolarów. Kontrakt zawiera opcję jego przedłużenia o rok 2021. Wtedy Racing Point otrzyma 12 mln dolarów.
Czytaj także: Russell zapowiada wzrost formy Williamsa
Od kilku tygodni w F1 problemy ze sponsorem ma też Haas. Firma Rich Energy wypowiedziała amerykańskiej ekipie umowę, a następnie doszło w niej do zmiany władzy i nazwy. Producent energetyków dokonał rebrandingu na Lightning Bolt, ale nie wiadomo jak to wpłynie na dalszą współpracę z Haasem. Podczas najbliższego Grand Prix Niemiec zespół zamierza nadal prezentować na swoich samochodach loga… Rich Energy.