F1: Robert Kubica napisał historię przed 13 laty. Rocznica debiutu Polaka w Formule 1

Getty Images / Paul Gilham / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber
Getty Images / Paul Gilham / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber

Równo 13 lat temu miliony Polaków zasiadły przed telewizorami, by oglądać debiut polskiego kierowcy w F1. Robert Kubica myślał, że Grand Prix Węgier będzie jednorazowym występem. Swoim startem zakończył jednak karierę Jacquesa Villenenuve'a w F1.

Przed 13 laty wielu Polaków dopiero uczyło się Formuły 1. Potrafili wymienić co najwyżej nazwisko Michaela Schumachera i Ferrari, bo ten duet zdominował i wypromował F1 na początku XXI wieku. Jednak latem 2006 roku przyspieszony kurs nauki F1 zafundował im Robert Kubica i BMW Sauber.

W roku 2006 prawa do transmitowania F1 w Polsce posiadała telewizyjny "Czwórka". Wcześniej zdarzało się nawet, że w studiu tej stacji przed wyścigiem pojawiał się Kubica. Komentował on wspólnie rywalizację z Andrzejem Borowczykiem.

I to właśnie ta stacja pokazała pierwszy wyścig F1 w karierze Kubicy. Dopiero później Polsat postanowił przenieść królową motorsportu na swoją antenę, licząc na boom związany z osobą Kubicy i wzrost zainteresowania fanów.

ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne 2019. Czesław Lang o miejscu tragicznego wypadku: To nie był zjazd, ale prosta, szeroka droga

Jednorazowy występ

Polsat nie przeniósł transmisji z Grand Prix Węgier w roku 2006 na swoją antenę, bo występ Kubicy w barwach BMW Sauber miał być jednorazowy. Krakowianin udawał się na Hungaroring jako kierowca rezerwowy, który miał zastąpić Jacquesa Villeneuve'a. Oficjalnie jako powód podawano kontuzję pleców mistrza świata F1 z roku 1997.

O starcie Kubicy poinformowano na kilka dni przed wyścigiem za sprawą komunikatu prasowego. Nie było żadnej hucznej konferencji prasowej. W końcu poprzedzające go Grand Prix Niemiec odbyło się tydzień wcześniej i to tam wypadek miał Villeneuve. Tyle że jego uraz był tylko przykrywką. BMW Sauber nie było zadowolone z Kanadyjczyka i szukało rozwiązania problemu.

Czytaj także: Williams będzie zwlekać z decyzją ws. Kubicy 

Villeneuve miał być wkurzony, że ekipa wycofała go z Grand Prix Węgier. Tymczasem BMW Sauber chciało sprawdzić Kubicę w warunkach wyścigowych. Polak bowiem od początku sezonu pokazywał dobre tempo w treningach i testach. Wszystko wskazywało na to, że potrafi jeździć szybciej od bardziej doświadczonego kolegi z zespołu. Wyścig rządzi się jednak swoimi prawami, chociażby ze względu na ogromną presję.

Kubica zdał egzamin

Jeśli ktoś martwił się o to jak Kubica wytrzyma presję i trudy wyścigu, po Grand Prix Węgier mógł odetchnąć z ulgą. Polak podszedł do rywalizacji na Hungaroringu w sposób rozważny. W kwalifikacjach był dziesiąty, w późniejszym wyścigu dojechał do mety na siódmej pozycji.

Nie obyło się jednak bez problemów, bo już na drugim okrążeniu Kubica popełnił błąd na wyjściu z szykany i spadł aż na szesnaste miejsce. Otrząsnął się jednak po tym zdarzeniu i szybko wyprzedził kilku rywali. I znów dopadł go pech, bo wskutek poślizgu stracił przednie skrzydło i musiał je wymienić w alei serwisowej. Scenariusz się powtórzył - Kubica ruszył w pogoń i był w stanie mijać kolejnych rywali.

Czytaj także: Brytyjczycy krytycznie o Kubicy

Na mecie Kubica pojawił się na siódmym miejscu. Wydawało się, że w ten sposób napisała się historia polskiego motorsportu. Po raz pierwszy Polak zapunktował w F1. Do czasu… Kontrola techniczna wykazała, że jego samochód był zbyt lekki. Do limitu regulaminowego brakło ledwie 200 gram. Kubica został zdyskwalifikowany, a polscy kibice po raz pierwszy (i nie ostatni) mogli psioczyć na BMW Sauber.

Początkowo szwajcarsko-niemiecki zespół podejrzewał, że niedowaga była spowodowana zbyt mocno zużytymi oponami w jego samochodzie. Samochód dokładnie rozebrano w fabryce, a tam okazało się, że w trakcie wyścigu… rozszczelniła się gaśnica. To ona sprawiła, że Kubica w swoim oficjalnym debiucie w F1 został zdyskwalifikowany.

Villeneuve się obraził

Kubica jechał na Węgry z przekonaniem, że jest i pozostanie kierowcą rezerwowym BMW Sauber. Niemcy mieli jednak nieco inne plany. Chcieli zorganizować prywatne testy, na których porównaliby tempo Kubicy i Villeneuve'a. One miały dać odpowiedź na to, który z nich dokończy sezon 2006.

Villeneuve nie miał zamiaru godzić się na taką ofertę. Propozycję udziału w testach wziął za wymierzony policzek. - Byłem od ponad dekady w F1, z tytułem mistrzowskim na koncie. Nie byłem gotowy na to, że zostanę odsunięty na boczny tor po to, aby zespół mógł sobie sprawdzić innego kierowcę. Nie chodziło nawet o to, że Kubica mógłby być szybszy. Po prostu, ktoś kto osiągnął tyle w tym sporcie, nie może sobie pozwolić na takie traktowanie - tłumaczył później kanadyjski kierowca na łamach "Autosportu".

Czytaj także: Villeneuve - główny hejter Roberta Kubicy

Kanadyjczyk twierdził, że po decyzji BMW Sauber stracił motywację, że nie czuł zaufania do zespołu, dlatego zakończenie współpracy było jedynym sensownym rozwiązaniem. Złośliwi dodawali, że motywacji nie miał od początku sezonu. Dlatego ekipa z radością ogłosiła światu zerwanie kontraktu z byłym mistrzem świata i zastąpienie go Kubicą.

I tak napisała się historia Kubicy w F1. Polak doczekał się też punktów w F1. W swoim trzecim starcie, na włoskiej Monzy, dojechał do mety na trzeciej pozycji. Było to też jego debiutanckie podium w królowej motorsportu.

Komentarze (19)
Arkadio33
6.08.2019
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
A tak na marginesie do wiecznie oburzonych, że jakieś tam części dostaje tylko młody a Robert nie: co jest dziwnego w tym, że zespół ledwo wiążący koniec z końcem inwestuje w kierowcę będącego Czytaj całość
Arkadio33
6.08.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Teraz przez tą przerwę to strach tu będzie zaglądać. Pierwsza pidżamka redaktora z Robertem, pierwszy kubeczek, pierwsza mast..... tzn. plakacik. A pamiętacie jak 9 lat temu prawie go wyprzedzi Czytaj całość
siber
6.08.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Prawie miesiąc przerwy i clown Kuczera szuka pożywki na artykuły. Została mu tylko historia z przed 12- 10 lat na temat Kubicy . 
indominus
6.08.2019
Zgłoś do moderacji
4
5
Odpowiedz
Mam nadzieję, że jak skończy te swoje obecne występy to niczego nie będzie komentował. Przynajmniej w stacji, która będzie miała prawa do transmisji F1. To by było nie do zniesienia. Nie potraf Czytaj całość
avatar
Aslan Kłopot
6.08.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
"Do limitu regulaminowego brakło ledwie 200 gram." Panie Redaktorze - litości.
Może tak: Do zwycięstwa w wyścigu brakło zaledwie 350 metr.