F1: Grand Prix Węgier. Hungaroring - miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Tak było w momencie debiutu Roberta Kubicy

Sierpień 2006 roku - wtedy w Polsce rozpoczęła się Kubicomania. Po raz pierwszy w karierze Robert Kubica wystąpił w wyścigu F1, a wielu kibiców z Polski wybrało się na Węgry, by wspierać ówczesnego kierowcę BMW Sauber.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica w barwach BMW Sauber Getty Images / Paul Gilham / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber
Zainteresowanie osobą Roberta Kubicy w Polsce rosło stopniowo. Krakowianin zaczął sezon 2006 jako kierowca rezerwowy BMW Sauber. Ówczesny regulamin Formuły 1 pozwalał mu na występy w sesjach treningowych, w którym ekipa z Hinwil wystawiała do rywalizacji dodatkowy samochód.

W nich Kubica pokazywał się z dobrej strony, a jego osoba sprawiła, że przed ekranami telewizorów zasiadało coraz więcej kibiców. Tak stopniowo rodziła się Kubicomania. Aż nadszedł sierpień 2006 roku. Wtedy szwajcarsko-niemiecki zespół ogłosił, że Polak weźmie udział w Grand Prix Węgier, gdzie miał zastąpić Jacquesa Villeneuve'a.

Pozytywna niespodzianka

Obecnie sprzedaż biletów na kolejne Grand Prix Węgier rusza zaraz po zakończeniu wyścigu. Należy oczekiwać, że w najbliższą niedzielę setki Polaków rzucą się do internetu, by rezerwować wejściówki z myślą o roku 2020, mając nadzieję na pozostanie Kubicy w stawce.

ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor
W sezonie 2006 było jednak inaczej. BMW Sauber ogłosiło start Kubicy na kilka dni przed wyścigiem. Oficjalnie jako powód podawano kontuzję Jacquesa Villeneuve'a odniesioną w Grand Prix Niemiec, ale nieoficjalnie wiadomo było, że zespół powoli ma dość Kanadyjczyka. Do tego Kubica regularnie w treningach czy testach kręcił lepsze czasy od mistrza świata F1.

Czytaj także: F1 przygotowała film o kibicach Kubicy

Wielu kibiców w ostatniej chwili zaczęło organizować wyjazd na Węgry, by wspierać Kubicę. Kupowali biało-czerwone flagi, szukali gadżetów związanych z Kubicą i BMW Sauber. Byli w tym gronie też szczęściarze, którzy wyjazd na Hungaroring mieli zaplanowany od dawna.
Boks Roberta Kubicy na Węgrzech w roku 2006 (fot. Maciej Kmiecik) Boks Roberta Kubicy na Węgrzech w roku 2006 (fot. Maciej Kmiecik)
- Pracowałem wtedy w firmie, której dyrektorem był Węgier. Wyjazd zaproponowano nam na trzy miesiące przed wyścigiem, gdy nikt nie mógł przypuszczać, że Kubica pojedzie w tym wyścigu - powiedział nam pan Przemek, kibic ze Śląska.

Dla niego była to pierwsza wizyta na F1 w życiu. - Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. W samym wyścigu nie wiedzieliśmy, kto na którym miejscu jedzie. Z poziomu łąki, na którą mieliśmy bilety, niewiele można było dostrzec - dodał.

Domowa runda Kubicy

Kubica przed tegorocznym Grand Prix Węgier nazwał wyścig na Hungaroringu swoją "domową rundą" (czytaj więcej o tym TUTAJ). Tak było od początku jego przygody z F1. Już w 2006 roku fani nie zawiedli i na torze można było dostrzec mnóstwo biało-czerwonych flag.

- Pamiętam taką sytuację, że na polu namiotowym grała muzyka, była pozytywna atmosfera. Obok byli kibice Raikkonena z Finlandii. Mieli flagę swojego kraju na takim długim kiju. Któryś z Polaków ich zagadał, nie minęła minuta, a już na kiju obok flagi Finlandii trzepotała flaga Polski - wspomniał Przemek.
fot. Maciej Kmiecik fot. Maciej Kmiecik
Dla wielu kibiców z Polski było to pierwsze zetknięcie z F1. Niektóre realia były dla nich mocno zaskakujące. - Nie sądziłem, że na polu namiotowym jest jedna, wielka impreza przez trzy dni - powiedział nam pan Kamil, który w 2006 roku na Węgry przyjechał w ostatniej chwili.

- Tam nie było żadnych zgrzytów. Nawet jeśli ludzie pili alkohol, to była super zabawa. Taka integracja wielu narodów. Pamiętam tylko, że nasz szef biegał i upewniał się, że nikt z nas nie skończy w samochodzie z którąś z fanek. Bo za takie rzeczy na Węgrzech są surowe mandaty - powiedział Przemek.

Zaskoczeni cenami

Należy pamiętać, że przez dekadę nieco zmieniły się realia F1 w Polsce. Starty w Kubicy w latach 2006-2010 sprawiły, że spore grono rodaków zainteresowało się wyścigami i zaczęło jeździć na wybrane wyścigi. Pojawiły się fora czy grupy dedykowane wyjazdom, na których mogą oni zasięgnąć porad przed wybraniem się na dane Grand Prix.

W roku 2006, przed Grand Prix Węgier, tego nie było. Wielu kibiców jechało w ciemno. Na miejscu dowiadywali się tego, co im wolno, a czego nie. - Zaskoczyła mnie wszechobecna drożyzna - powiedziała nam pani Jola, która była obecna na Grand Prix Węgier w roku 2006.
fot. Maciej Kmiecik fot. Maciej Kmiecik
- Cen dokładnie nie pamiętam. Tylko tyle że na torze jedno piwo kosztowało 5 euro. Jak na tamte czasy, to było sporo - stwierdził Przemek.

Dla tych, dla których cały dzień pobytu na torze był czymś ponad ich siły, Hungaroring zaoferował inne rozrywki. - Wiele osób z naszej firmy odpoczywało w pobliskim aquaparku. Zwłaszcza, gdy jeździły niższe serie wyścigowe. Można było pływać na pontonach i równocześnie obserwować tor. Za kilka euro można było też wypożyczyć przenośny telewizorek i być bardziej na bieżąco z wydarzeniami - dodał Przemek.

Kubica żyłą złota

Dla Węgrów Kubica i kibice z Polski byli żyłą złotą. Dość powiedzieć, że w tym roku na Hungaroringu pojawić się może 50 tys. biało-czerwonych fanów. To pokazuje moc kubicomanii. Gdy polski kierowca wypadł ze stawki F1 wskutek wypadku rajdowego, do Budapesztu zaczęło jeździć znacznie mniej Polaków.

Czytaj także: Kimi Raikkonen czeka na efekty odwołania 

Odbiło się to na wynikach finansowych Grand Prix Węgier, bo Kubica był i jest jedynym kierowcą F1 z Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego nikt nie był w stanie załatać dziury po stracie Kubicy. - Nasza firma przez kilka lat jeździła na wyścig, potem to upadło. Ostatni wyjazd musieliśmy już sobie sami opłacić, ale i tak nie brakowało chętnych do wyjazdu - podsumował pan Przemek.
fot. Maciej Kmiecik fot. Maciej Kmiecik
Dlatego w tym przypadku sprawdza się powiedzenie "Polak, Węgier, dwa bratanki". Bo nie tylko kibice nad Wisłą będą trzymać kciuki za to, by Kubica pozostał w F1 na sezon 2020. Liczyć na to będą też Węgrzy, bo przekłada się to na ich zarobek przy okazji wyścigu na Hungaroringu.



Czy choć raz byłeś na Grand Prix Węgier?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×