F1: rodzina Nikiego Laudy zrywa więzi z Mercedesem. Akcje zespołu trafią na sprzedaż

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Niki Lauda
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Niki Lauda

Rodzina Nikiego Laudy postanowiła sprzedać udziały w zespole Mercedesa. Legenda F1 nabyła je przed zaangażowaniem się w pracę dla teamu z Brackley w roku 2013. Nie wiadomo jednak, kto przejmie akcje po zmarłym Austriaku.

W tym artykule dowiesz się o:

W roku 2013, zanim Mercedes zaczął dominować w Formule 1, do zespołu dołączyli Niki Lauda oraz Toto Wolff. Ten pierwszy objął stanowisko dyrektora, drugi - został szefem całej ekipy. Ponadto Austriacy zakupili akcje teamu z Brackley, każdy z nich nabył 10 proc. pakiet.

Lauda zmarł w maju tego roku, a jego rodzina postanowiła zbyć akcje. Nie wiadomo jednak, kto przejmie udziały w firmie po legendzie F1. - Decyzję o tym podejmiemy po przerwie wakacyjnej - zdradził Wolff w "La Gazetta dello Sport".

Czytaj także: Tak będzie się prezentować samochód F1 w roku 2021

Zmarły Austriak miał spory wpływ na sukcesy Mercedesa w F1. To on nakłonił szefów koncernu motoryzacyjnego, by zainwestowali większe pieniądze w zespół, bo w innym przypadku odnoszenie sukcesów nie będzie możliwe. Następnie sam zaangażował się w rozmowy z Lewisem Hamiltonem i przekonał Brytyjczyka do transferu przed sezonem 2013.

Lauda miał spory wpływ na codzienną pracę w Mercedesie, ale choroba byłego mistrza świata F1 sprawiła, że pod koniec 2018 roku Wolff nie mógł liczyć na jego pomoc. Teraz porady Austriaka przydałyby się szefowi Mercedesa, który musi wybrać partnera Hamiltona na sezon 2020. W grze o fotel pozostają Valtteri Bottas i Esteban Ocon.

Czytaj także: Fernando Alonso zszokowany wydmami i piaskiem

- To Niki stał za transferem Lewisa w roku 2013. To był majstersztyk. Miał spory wkład w procesy decyzyjne, ale jeśli chodzi o kierowców, jest to wspólna praca. Podejmujemy decyzje po konsultach z dyrektorami i innymi moimi współpracownikami - wyjaśnił Wolff.

ZOBACZ WIDEO: Rajd Rzeszowski: Grzegorz Grzyb najlepszy na domowym podwórku. Po raz czwarty w karierze

Komentarze (0)