Na kilku minut przed zakończeniem popołudniowej sesji treningowej na torze Spa-Francorchamps doszło do pożaru w samochodzie Sergio Pereza. Gdy Meksykanin zobaczył płomienie z tyłu swojej maszyny, zaparkował na poboczu, a do akcji wkroczyły osoby funkcyjne z gaśnicami.
Perez jeszcze w trakcie jazdy narzekał na słabnący silnik, więc najprawdopodobniej doszło do jego uszkodzenia. To fatalna wiadomość dla kierowcy Racing Point, bo przed Grand Prix Belgii zespoły korzystające z produktów Mercedesa otrzymały nowe, mocniejsze jednostki napędowe. Miały one też cechować się większą trwałością.
Jeśli mechanicy Racing Point będą musieli wymienić elementy silnika w samochodzie Pereza, meksykańskiego kierowcę czekać będzie karne przesunięcie na polach startowych.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Czytaj także: Robert Kubica żyłą złota
Początkowo sędziowie widząc pożar w samochodzie Pereza, wywiesili żółte flagi i zalecali kierowcom zachowanie ostrożności w feralnym fragmencie toru. Gdy sprawa stała się poważniejsza, trening przerwano czerwoną flagą i rywalizacji już nie wznowiono.
Perez do momentu przygody z samochodem notował bardzo dobre tempo. W wynikach drugiego treningu sklasyfikowany został na piątym miejscu.
Czytaj także: Kubica nagrał specjalny film przed GP Belgii
Chwilę przed incydentem Pereza na niezwykle wysoką temperaturę w środku samochodu narzekał jego zespołowy kolega - Lance Stroll. - Mam wrażenie jakby ktoś grillował moje nogi - narzekał kanadyjski kierowca przez radio.