Karne przesuwanie na polach startowych za wymianę elementów silnika czy skrzyni biegów nie podoba się Rossowi Brawnowi. Dyrektor sportowy F1 już w zeszłym roku krytykował to rozwiązanie i zapowiadał poszukanie alternatywy.
W ostatnim okresie odbyły się dyskusje pomiędzy Formułą 1 a szefami zespołów. Rozważano kilka pomysłów. Przekroczenie limitów, jeśli chodzi o komponenty silnika czy skrzyni biegów mogłoby skutkować umieszczeniem dodatkowego balastu na pokładzie samochodu F1. Inny wariant zakładał karę finansową - zespół miałby obniżany limit wydatków na dany rok.
Czytaj także: Sebastian Vettel nie widzi problemu w team orders
Obie propozycje nie przypadły jednak do gustu szefom ekip F1. Doszli oni do wniosku, że obecne rozwiązanie z przesuwaniem na polach startowych jest najlepsze.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Szczęsny na ławce podczas jesiennych spotkań! "Mam takich bramkarzy, że każda decyzja byłaby dobra"
- Myślę, że trudno znaleźć coś lepszego. Jeśli kara nie będzie surowa, to można wydać dodatkowe pieniądze i zdobyć przewagę poprzez kolejny silnik. To tak jak dajemy sankcje finansowe za niebezpieczne wypuszczenie samochodu w alei serwisowej. Kara za to wynosi 5 tys. euro. Ile to dla zespołów F1? Nic - powiedział Gunther Steiner, szef Haasa, którego cytuje "Motorsport".
- Jeśli jakikolwiek zespół mógłby uzyskać 0,1 s przewagi za cenę 5 tys. euro, robiłby to codziennie - dodał Steiner.
Czytaj także: Robert Kubica tajemniczy ws. przyszłości
Zdaniem szefa Haasa, kibicom trudno byłoby też wytłumaczyć zasady związane chociażby z dodatkowym balastem. - To byłoby mylące. Przesunięcie na polach startowych łatwo jest zrozumieć, kibice to dostrzegają zaraz na początku wyścigu. Jeśli natomiast samochód byłby obciążony dodatkowym balastem albo miał mniej paliwa, to trudniej byłoby wyjaśnić zwykłemu fanowi dlaczego nagle jest wolniejszy od innego w stawce - podsumował Steiner.